piątek, 28 czerwca 2013

Dyskusja o kultowych pismach na Pixel Heaven 2013

Czerwiec jeszcze się nie skończył, a lato już przystopowało. Trochę szkoda, bo upały o tej porze roku mają niezaprzeczalny urok. Akurat dzisiaj wypada końcówka roku szkolnego (coś późno...). Aktulanie mnie to nie dotyczy, ale cofając się do czasów, o których będzie co nieco poniżej, był to jeden ze szczęśliwszych dni w roku. Magazyny o grach w większości przypadków przechodziły wówczas na cykl dwumiesięczny, ale dzięki temu można było sięgnąć po tytuły, które kupowało się mniej regularnie. Najważniejsze, że te gazety w ogóle były. No i samo lato było bardziej przewidywalne - człowiek wiedział, iż bez zaciemnienia pokoju sobie na komputerze nie pogra...


Chciałbym dzisiaj polecić filmowy zapis panelu dyskusyjnego "Retro stories", który 15 czerwca bieżące roku odbył się w ramach imprezy Pixel Heaven 2013. Jakość obrazu jest taka sobie, a dźwięku wręcz fatalna, ale i tak warto poświęcić te półtora godziny i spróbować posłuchać, co mają do powiedzenia Micz, Borek, Pegaz Ass, Gawron, Alex, Berger, Joseph, Sir Haszak, Voyager i Jetboy. Przyznam się szczerze, że na czasy "Bajtka" i "Top Secret" się nie załapałem i co najmniej dwie persony z wyżej wymienionych nie były mi znane, jednak z ogromnym zainteresowaniem wysłuchałem wszystkich wspomnień. Fajnie, że Polygamia przygotowała to nagranie. Dzięki niemu wiem, że ominęła mnie naprawdę dobra impreza, ale jednocześnie mogę zapoznać się z jej chyba najciekawszym punktem.

Historia polskiej prasy o grach komputerowych jest co najmniej tak samo ciekawa, co historia całego krajowego rynku komputerowej rozrywki. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od "Bajtka", a redakcje kolejnych kultowych tytułów były ze sobą w mniejszym lub większym stopniu powiązane. Wystarczy zresztą rzucić okiem na stopki redakcyjne "Top Secret", "Secret Service", "Reseta" i "Gamblera", aby odnaleźć w nich te same nazwiska. Później pojawią się one w "Clicku", "Playu", "KŚ Gry" czy mniej znanych i krótko obecnych na rynku tytułach pokroju "PC Games CD", "GameStar" i "GameRanking". Chyba tylko "Świat Gier Komputerowych" i wrocławska ekipa wywodząca się z "CD Action" egzystowały sobie gdzieś na uboczu tego warszawskiego środowiska.

Jako, że moja przygoda z pismami o grach rozpoczęła się od "Secret Service", to najbardziej interesujące były dla mnie wypowiedzi Pegaz Assa, Josepha i Bergera. Szkoda, że tak mało powiedziane zostało o słynnych konfliktach redakcyjnych, a Pegaz Ass wszystkie pytania tego typu określał mianem "trudnych" i w pokrętny sposób uchylał się od jasnej odpowiedzi. Jeśli chodzi o kwestię sporów i rozłamów, to na pewno brakowało na sali Martineza. Dobrze przynajmniej, że pojawił się Borek, mogący zaprezentować swój punkt widzenia na rozłam w "Top Secret", który ostatecznie doprowadził do powstania "Secret Service". 

Najbliżej mi do punktu widzenia Josepha, który trafił do redakcji "SS" jako wielki fan pisma. W jego wspomnieniach daje się wyczuć ten rodzaj entuzjazmu, który udzieliłby się w podobnej sytuacji każdemu dzieciakowi dołączającemu do redakcji ukochanego periodyku. Duży szacunek również należy się Bergerowi, który z jednej strony wspomniał o swojej przygodzie z "Resetem" (mimo, że o owym piśmie nic nie zostało na tym spotkaniu powiedziane), a z drugiej wprost podzielił się refleksją te temat rozłamu, do którego doszło w "Secret Service" w 1998 roku. Jak się okazuje, redakcja była wówczas nie mniej zagubiona, co czytelnicy.

Dobrze, że wielokrotnie podkreślono społecznościową funkcję dawnych pism o grach. Bo to nie były tylko branżowe gazety z zapowiedziami, recenzjami i poradnikami, ale przede wszystkimi pisma, wokół których powstawały ogromne społeczności fanowskie. O tym, jak bardzo odbiorcy byli zżyci z tymi tytułami, najlepiej świadczy fakt, że co miesiąc do ich redakcji docierały tysiące listów. Poszczególni redaktorzy byli prawdziwymi guru, a ich ksywki kojarzyła masa dzieciaków. I to nie tylko tych posiadających komputery, bo wspomniane pisma kupowali również ci, którzy w gry grali wyłącznie u kolegów czy w salonach gier. Czytelnicy w dużym stopniu żyli życiem redakcji ukochanych tytułów, więc nietrudno się dziwić, że zmiany w ekipach "Top Secret" i "Secret Service" były szeroko komentowane, a wspomniane już zamieszanie w tym ostatnim tytule, które miało miejsce w 1998 roku, do tej pory pozostaje w pamięci wielu z nich (w tym w mojej).

Unikając jasnej odpowiedzi na pytanie dotyczące tego wydarzenia Pegaz Ass użył, jak to trafnie określił Berger, taktyki "dymu i luster", opowiadając o roli, jaką odegrał "Secret Service" w pielęgnacji mowy ojczystej. Jakkolwiek szkoda, że temat dotyczący rozłamu w redakcji "SS" nie został szerzej podjęty, to trudno nie odmówić Pegaz Assowi racji, co do roli, jaką we wspomnianym tytule przywiązywano do poprawności językowej. Z czystym sercem przyznaję, że właśnie na pismach o grach uczyłem się pisać i zawsze chciałem, aby mój styl był tak lekki, a teksty rzeczowe, jak to, co znajdywałem w "Secret Service" czy "Resecie". Z marzeniem tym oczywiście wiązało się drugie, dotyczące pracy w redakcji któregoś z tych tytułów. Zawsze postrzegałem takie ekipy jako zgrane paczki, które świetnie się rozumieją, a praca jest dla nich prawdziwą przyjemnością. O takim podejściu opowiadają Sir Haszak oraz Joseph. I takie wyobrażenie, sądząc z treści listów trafiających do redakcji, pewnie miał wówczas niejeden z moich równieśników (zresztą jestem przekonany, że korespondencja o zbliżonej treści przychodzi do tej pory również do "CD Action").

Długo mógłbym dywagować, co było przyczyną sukcesu starych pism o grach. Brak powszechnego dostępu do internetu? Potrzeba poczucia się częścią większej społeczności, którą tworzyli redaktorzy i czytelnicy (aczkolwiek ci pierwsi zawsze pełnili w niej funkcję idoli)? Głównie jednak chodziło chyba o to, że te pisma po prostu przyjemnie się czytało i oglądało, a czytelnik miał świadomość, że za magazynem, który trzyma w rękach stoją fajni ludzie. I dobrze się stało, że ci fajni ludzie pojawili się na Pixel Heaven 2013, dzięki czemu wszyscy zebrani na sali mogli na kilkadziesiąt minut zanurzyć się w cudowne opary nostalgii. Mam nadzieję, że za rok znowu zostanie zorganizowane podobne spotkanie i tym razem powiedziane zostanie na nim również coś na temat "Resetu", "Gamblera", "Kompendiów Wiedzy", "ŚGK", a także pism wydawanych przez Computer Graphics Studio ("Gry komputerowe", "Pc Gamer").

Mniejsza już o konflikty, kłótnie o pieniądze czy zwyczajne zmęczenie materiału. Osoby, które zobaczycie we wspomnianym materiale odwaliły swego czasu kawał porządnej roboty, pozytywnie odciskając się we wspomnieniach wielu tysięcy czytelników. I za to właśnie oklaski dla nich są jak najbardziej zasłużone.