sobota, 31 stycznia 2009

Batman: Dead End

Pracowity dzień. Udało mi się skrobnąć kolejne kilka stron do magisterki (po prawie dwumiesięcznej przerwie!) i zaczynam wierzyć, że do maja (czy kiedy tam się broni...) jakoś się wyrobię. Teraz chwilowo mam dość pisania, zetem bez zbytecznego przemęczania palców zapraszam do artykułu, który pochodzi z numeru 12/2004 (tego samego, co teksty o świątecznej przygodzie Lobo i capcomowym "Alien vs Predator").


I znowu artykuł dotyczący starcia Obcego z Predatorem. Pewnie myślisz teraz, drogi czytelniku: "Cóż on znowu bredzi? Przecież tytuł arta mówi o Batmanie". No tak, wszystko się zgadza, ale...

Może jednak po kolei. Otóż Batman: Dead End to amatorski film krótkometrażowy. Jego twórcą jest Sandy Collora. Człowiek ten, nie tylko napisał scenariusz filmu i zajął się jego reżyserią, lecz także przyłożył swoje utalentowane- trzeba przyznać- ręce, do efektów specjalnych i co-produkcji. Pomagał mu przy tym cały sztab ludzi (dosyć nietypowe jak na produkcję amatorską), lecz to on właśnie, nad wszystkim trzymał pieczę. Dlatego też wypada uznać Batman: Dead End za dzieło autorskie. W gruncie rzeczy określenie tego filmu terminem amatorski nie bardzo przystoi. Zdecydowanie lepiej brzmi: fanowski. Pan Collora stworzył bowiem, dzieło w pełni profesjonalne, którego nie powstydziłyby się wielkie wytwórnie i nie czerpie z tego żadnych profitów! Entuzjazm i zaangażowanie naprawdę godne naśladowania (niestety już talentu naśladować się nie da).


Film jest krótki i niezbyt skomplikowany, więc nie zrobię chyba nikomu krzywdy, jeśli przedstawię jego fabułę. Oto standardowy batmanowski motyw: Joker po raz kolejny ucieka z więzienia Arkham i tylko Mroczny Rycerz może go zatrzymać. Bruce Wayne zakłada więc swój kubraczek i wyrusza na polowanie. W szybkim czasie wpada na trop zbiega i oczywiście daje mu niezły wycisk. W trakcie walki jesteśmy świadkami dosyć sztampowego dialogu, w którym Joker oskarża Batmana, że to on go stworzył, na co Batman odpowiada mu, że było na odwrót i to Joker powołał do życia Batmana. No cóż jakiś dialog musiał być, a że taki... trudno, przeżyjemy. Nie fabuła bowiem, a akcja jest w tym krótkim dziełku najważniejsza. Kiedy walka w reszcie dobiega końca i Joker ponownie ma trafić za kratki, ni stąd, ni zowąd zjawia się (uwaga!): Obcy! Tak, tak, nasz stary znajomy- Alien, pałęta się po mrocznych uliczkach Gotham City. Obcy zabija Jokera, po czym atakuje Batmana. I w tym momencie rozpoczyna się kolejna nawalanka (nie ostatnia- trzeba zaznaczyć). Gacek ma jednak trudności w walce z Robalem (co trochę dziwi u nietoperza) i zostaje powalony na ziemię. Obcy już ma zatopić swoje szczęki w uszatej masce, gdy nagle pocisk rozwala mu łeb. Pocisk (konkretnie rakietę) wystrzelił nie kto inny jak (i tutaj znów proszę o uwagę!): Predator. I już wiemy czemu artykuł ten miał dotyczyć starcia Drapieżcy i Obcego. No, ale jedziemy dalej. A dalej, wiadomo: rozpoczyna się walka Batmana z Predatorem. Po stosunkowo długim i zaciętym pojedynku, Mroczny Rycerz pokonuje swojego oponenta i już ma zadać ostateczny cios, kiedy pojawiają się trzej kolejni Drapieżcy. Oj, teraz to naszemu Gackowi już chyba nie pójdzie tak łatwo... Batman staje w pozycji bojowej, a w międzyczasie zza jego pleców wyłaniają się kolejni Obcy. Zapowiada się konkretna bitka Alienów i Predatorów, w środku której znajdzie się Batman. Niestety już jej nie widzimy, gdyż film... kończy się. A było tak ciekawie. No cóż, w końcu to tylko fanowska krótkometrażówka.

Film miał przede wszystkim zaprezentować filmowe umiejętności głównego twórcy i swoje zadanie w stu procentach spełnił. Pan Collora pokazał, że umie robić efektowne kino akcji. Aha, czy wspominałem, że twórca Batman: Dead End nie jest żadnym żółtodziobem w branży filmowej? A więc wspominam, że pracował on m.in. przy takich filmach jak: Predator 2, Jurassic Park, Faceci w czerni, czy Dogma (głównie jako tzw.: Concept artist, chociaż w MIB nawet zaprojektował potwory). Miał więc pewne doświadczenie, a także znajomości, które na pewno okazały się pomocne przy realizacji omawianego filmu (lista płac jest całkiem pokaźna).


Widzicie więc, że filmowe spotkanie Obcego i Predatora nastąpiło jeszcze zanim pan Anderson zaprezentował światu swoją wizję pojedynku kosmicznej dwójki. Trzeba przyznać, że Collora zrobił naprawdę dobre dziełko, które na pewno nie jest gorsze od kinowego hitu pt.: "Alien vs Predator" (ale o to chyba nie trudno). Z pewnością duży wpływ na to, miało obsadzenie w roli głównego bohatera: Batmana- postaci kultowej, która posiada naprawdę duży potencjał (niestety zmarnowany w filmach Joela Schumachera). Należy zaznaczyć, że nie jest to jedyna fanowska produkcja z Batmanem w roli głównej (w tym nie jedyna, która wyszła spod ręki Sandy'ego Collori). Jeśli jednak szukacie filmu, w którym spotkają się: Batman, Alien i Predator, to innej takiej produkcji nie znajdziecie. Podsumowując: film krótki i prosty fabularnie, a przy tym bardzo pomysłowy i efektowny. Jeśli chcesz go obejrzeć lub/i dowiedzieć się więcej informacji o jego twórcy, to zapraszam na stronę: http://collorastudios.com/. Nawet gdy komuś Batman: Dead End nie przypadnie do gustu, to przynajmniej nie będzie narzekał, że zmarnował swój cenny czas (w końcu to tylko ok. 8 minut). Ja jednak, po krótkim seansie, nie czułem się zawiedziony i nie pozostaje mi nic innego, jak naprawdę gorąco wszystkim polecić opisane wyżej dzieło.

"Batman: Dead End"
Rok produkcji: 2003
Czas: 8 minut
Reżyseria: Sandy Collora
Scenariusz: Sandy Collora, Nicolás Álvarez
Produkcja: Simon Tams, Daren Hicks
Zdjęcia: Vince Toto
Obsada: Clark Bartram, Andrew Koenig, Kurt Carley, Jake McKinnon, Dragon Dronet, Patrick Magee

Brak komentarzy: