wtorek, 16 grudnia 2008

Tony Hawk's Pro Skater 2

Dzisiejszy wpis jest wyjątkowo późny, bo dopiero z pracy wróciłem. Wcześniej od rana zajęcia, a jedyna przerwa, jaką udało mi się wyłuskać, została spożytkowana na wizytę w barze mlecznym (podwójne ruskie rulez). Z zaległych informacji: wczoraj wrzuciłem newsa na Aleję. Myślałem, że wszystko ok, ale jednak moje niedopatrzenie/lenistwo zostało wytknięte przez Kulturę Gniewu. Do niedoinformowania się przyznaję i deklaruję, że niedługo napiszę coś więcej o komiksie "Dead Space" (specjalnie go dzisiaj nabyłem). Późna pora, a mam jeszcze kilka rzeczy w planach, więc bez dłuższego przynudzania zapraszam do tekstu z numeru 8/2004. Tym razem recenzja mojej ulubionej zręcznościówki.


Są na tym pięknym świecie dwie gry do których regularnie wracam. To tytuły naprawdę wybitne i mimo, że znam je dosyć dobrze, to zawsze gdy się nimi bawię czerpię tę samą, olbrzymią przyjemność, co przy pierwszym z nimi kontakcie. Tytuł pierwszej z tych gier możecie sobie przeczytać w stopce, drugą natomiast przedstawię poniżej.

W 1999 roku na PlayStation ukazał się tytuł, który zaskoczył wszystkich. W czasie kiedy wydawało się, że graczy niczym nowym już nie da się uraczyć i jedyny sposób na robienie gier to odgrzewanie starych, sprawdzonych pomysłów, programiści z Neversoftu stworzyli Tony Hawk's Pro Skater- produkcję świeżą, nowatorską, a przy tym zapewniającą doskonałą rozrywkę. Niestety gra nigdy nie zawitała na poczciwego peceta. Błąd ten naprawiono dopiero rok później, kiedy wydano kontynuację THPS. Dwójeczka trafiła zarówno na PSX-a, jak i PC (była też wersja na Dreamcasta, Nintendo 64, a nawet GBA).


Muszę się przyznać, że początkowo do tej gry podszedłem dosyć nieufnie (ba, ja nawet nie miałem zamiaru na nią zwrócić kiedykolwiek uwagi). Po prostu słowo "skater" kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z małolatami w szerokich gaciach, którzy godzinami słuchają hip-hopu. Postanowienie, postanowieniem, ale nastał okres, że człowiek już kompletnie nie miał w co grać. Ech, nuda! Przegrzebałem więc stosy starszych cover cd i postanowiłem sprawdzić tę, wychwalaną wówczas przez wielu, grę. Instalka wersji demonstracyjnej sprawiła, że totalnie wsiąkłem.... na kilka dni (przy samym demie!). Nie było wyjścia, stałem się maniakiem Tonyego i kolesi. Szybciutko skombinowałem sobie pełną wersję i od tej pory, ilekroć trafi się okazja (głównie rozmaite przerwy świąteczne, ferie, wakacje itp.), a do dyspozycji nie mam żadnej naprawdę dobrej nowości, wracam do THPS i przechodzę go po raz n-ty.

Nie zawaham się stwierdzić, że seria Tony Hawk's Pro Skater to najlepsze zręcznościówki w jakie można pograć na komputerach domowych. Przebija ona grywalnością rozmaite gry akcji, platformówki, czy arcade racery. Cóż w niej znowu takiego wspaniałego? Hm... wszystko! System rozgrywki jest wprost wybitny. Oto wybieramy sobie skatera (jedną ze sław tego sportu), lub tworzymy własnego i przechodzimy kolejne plansze. Dostęp do następnych lokacji uzyskujemy po zdobyciu odpowiedniej ilości gotówki (otrzymujemy ją przede wszystkim przez wypełnianie ustalonych zadań). Na zadania, które musimy wykonać składają się min.: zdobycie określonej ilości punktów (im dalszy poziom tym więcej), wykonanie jakiejś miejscówki (trik w określonym miejscu), zebranie taśmy wideo, czy skolekcjonowanie napisu SKATE i jakichś przedmiotów (np. żetonów). Ogólnie lista zadań jest dosyć różnorodna i ciekawa, a pozostaje przecież jeszcze niezwykła przyjemność płynącą z samej jazdy i wykonywania trików. Właśnie: triki. W grze możemy "wykrzesać" chyba wszystkie istniejące deskorolkowe ewolucje (plus całe mnóstwo takich, których zrobienie w realnym świecie jest niemożliwe z powodu ograniczeń ludzkiego ciała, fizyki itp.). Jeździmy więc sobie wesolutko, grindujemy, skaczemy na ramapach, robimy graby, backflipy, frontflipy itp. itd. Każdy trik można łączyć z innym, tworząc w ten sposób efektowne comba, za które dostaje się mnóstwo punktów (im dłuższe i bardziej urozmaicone combo tym cyferek w lewym górnym rogu ekranu oczywiście więcej). Oprócz standardowego trybu kariery (to ten co go opisałem powyżej...), mamy jeszcze do dyspozycji pojedynczą sesję (wybieramy jedną planszę i jeździmy po niej przez 2 minuty- tyle co w karierze) oraz free skate (jeździmy po wybranej planszy ile dusza zapragnie- bez zadań, bez ograniczeń czasowych- prawdziwe "free"). Piszę o tych lokajach i piszę, a właściwie nic o nich tak naprawdę nie wiadomo, a więc oto ich spis: The Hangar Mullet Falls MT (hangar z samolotem i helikopterem), School II Southern Cali (szkoła żywcem wyjęta z seriali pokroju Beverly Hills 90210), Marseille France (pierwsza plansza turniejowa- moja ulubiona), NY City New York ("wielkie jabłko" nocą), Venice Beach California (lato, wakacje i sympatyczny lump drzemiący w kartonach), Skatestreet Ventura (druga plansza turniejowa- duży, zamknięty skate park), Philadelphia Pennsylvania (centrum słynnego miasta), The Bullring Mexico (trzecia i ostatnia plansza turniejowa- prawdziwa corrida). Na planszach turniejowych nie wykonujemy tradycyjnych zadań, tylko walczymy o medale- za każde złoto zostaje odblokowana lokacja, na której możemy pojeździć poza trybem kariery. Plansze przedstawiłem, a kim możemy po nich pojeździć? Najsłynniejszymi skaterami świata, w tym tytułowym Tonym- człowiekiem legendą w tej dyscyplinie. Oto pełna lista:Tony Hawk, Bob Burnquist, Steve Caballero, Kareem Campbell, Rune Glifberg, Eric Koston, Bucky Lasek, Rodney Mullen, Chad Muska, Andrew Reynolds, Geoff Rowley, Elissa Steamer, Jamie Thomas. Nic wam te nazwiska nie mówią? Mnie też nie mówiły, teraz już wiem, że to prawdziwi "czarodzieje" deski z kółkami (jeśli macie dostęp do kanału TV Extreme Sports to zerknijcie, na pewno kogoś z tej listy tam ujrzycie).


Rozpisałem się trochę o rozgrywce, czas jednak zająć się sprawami technicznym. Grafika w grze jest wspaniała. Dzisiaj, kiedy można już zagrać w kolejne odsłony Tonyego, nie robi już jakiegoś większego wrażenia, ale trzeba przyznać, że i tak prezentuje się doskonale. Nie uświadczysz tu co prawda wymyślnych wodotrysków, jednak wszystko jest dobrze animowane, czytelne i po prostu ładne (zwłaszcza lokacje). Co istotne, jak na ten poziom oprawy graficznej, gra ma stosunkowo niewielkie wymagania sprzętowe. Do płynnej gry wystarczy procesor 300 MHz, 64 MB Ramu i jakakolwiek karta z akceleracją grafiki (oficjalne, minimalne wymagania są jeszcze niższe).

Osobna kwestia to dźwięk. Ten z THPS2 chyba nigdy się nie zestarzeje. Ach ten odgłos malutkich kółek toczących się po betonie... coś pięknego. Dźwięk dźwiękiem, odgłosy odgłosami, ale tym co naprawdę sprawia, że siadając do gry podkręcamy głośniczki na max jest muzyka. Naprawdę niewiele jest gier, które mogą pochwalić się lepszą ścieżką dźwiękową (są w ogóle takie?). Kiedyś myślałem, że skejci to tylko i wyłącznie hip-hop. Dziś wiem, że to przede wszystkim muzyka oryginalna, niesztampowa, dynamiczna, przeważnie undergroundowa. Nie tylko hip-hop, lecz również (głównie?) świetny rock. Na liście wykonawców, których usłyszeć można w THPS2 znaleźli się min.: Papa Roach, Dub Pistols, Consumed, czy Bad Religion. Osobiście jednak uważam, że wszystkie te zespoły przebija grupa, którą usłyszeć można już w intrze gry. Rage Against The Machine, bo niej mowa, ze swoim "Guerilla Radio" dosłownie wgniata w fotel. Wspaniały zespół, wspaniały kawałek. Muszę przyznać, że uwielbiam wszystkie części Tony Hawk's Pro Skater, ale głównie właśnie dzięki temu kawałkowi dwójka, w moim prywatnym rankingu, zajmuje pierwsze miejsce.


Ok, czas na podsumowanie. Za oknem lato w pełni, słonko (przynajmniej teoretycznie) grzeje aż miło, może więc pora wziąć się za jakiś sport? Ja od siebie polecam deskorolkę... przed komputerem, rzecz jasna. Cudowna muzyka, dobra grafika, fajne filmiki, a przede wszystkim wzorcowa grywalność. Cóż Tony Hawk's Pro Skater 2 byłby dla mnie grą idealną gdybym jeszcze mógł w niej pograć Spider-manem. Zaraz... przecież mogę (jedna z ukrytych postaci)! Ideał, zaprawdę ideał!

Brak komentarzy: