Druga
połowa minionego roku przyniosła mocny spadek weny i zapału do prowadzenia
niniejszego bloga (i tego drugiego niestety też). Poniższym tekstem otwieram
nowe 12 miesięcy, mając nadzieję, że naprawdę będzie lepiej. Muszę jednak
przyznać, że te kilka akapitów przeleżało na dysku dobre kilka tygodni,
czekając, aż zdążę je dopieścić. I trochę dopieściłem, ale tylko trochę...
Z
okazji nowego roku życzę Wam wszystkiego dobrego i mnóstwa czasu na robienie
tego, co lubicie!
Yoshihiro
Tatsumi to jeden z najsłynniejszych mangaków, twórca gekidy, poważniejszej
odmiany japońskiego komiksu. W Polsce do tej pory wydano dwa jego dzieła:
„Kobiety” i autobiograficzne „Życie. Powieść graficzną”. Ciężko określić utwory
tego autora mianem stricte obyczajowych - to bardziej specyficzny rodzaj
miejskich opowieści, w których żaden z nas nie uczestniczył, ale każdy o nich
słyszał. Zresztą nieprzebranym źródłem inspiracji dla Tatsumiego były codzienne
gazety i zamieszczane w nich kroniki policyjne. Tego typu fabuły odnaleźć można
zarówno we wspomnianych „Kobietach”, jak i filmie animowanym poświęconym
omawianemu twórcy.
Tak w
tamtym komiksie, jak również w filmie pt. „Tatsumi” większość historii
osadzonych jest w latach 70. - okresie rozkwitu gospodarczego, w którym
japońskie społeczeństwo stawało się coraz bogatsze. Film składa się z pięciu
krótkich historii, typowych dla twórczości Tatsumiego, których bohaterami są
kolejno: fotograf z Hiroszimy, samotny robotnik, przechodzący na emeryturę
dyrektor, wypalony rysownik oraz kobieta oddająca się amerykańskim żołnierzom.
Wszystkie opowieści przeplatane są historią życia Tatsumiego. Powstały w ten
sposób film doskonale pokazuje, że twórczość jest integralnym elementem
egzystencji autora i opowiadając o nim nie można nie zaprezentować jego dzieł.
Tatsumi to mangaka, zatem dzieła, które wplecione zostały w jego życiorys to
mangi – czarno-białe kadry, które ożywiono szczątkową animacją. Z tego powodu
bliżej tym historiom do motion comics niż typowego anime. Jak wiernie oddano
specyfikę komiksów Tatsumiego pokazuje zakończenie piątej opowieści, kiedy
ostatni kadr animacji przechodzi w kadr zamykanego komiksu i widz może
przekonać się, że to, co właśnie oglądał zostało żywcem przeniesione z mangi.
Nieco bogatsza animacja występuje w historii Tatsumiego, którą od reszty obrazu
odróżnia również to, że jest w pełni kolorowa (kolory pojawiają się jeszcze
tylko w czwartej opowieści). Ciężko jednak powiedzieć, aby cały film był
oszałamiający graficznie. Jest za to na tyle różnorodny, a jednocześnie
trzymający się charakterystycznego stylu Tatsumiego, że pod względem oprawy
robi naprawdę duże wrażenie.
Nie
gorzej prezentuje się fabuła. Pięć opowiadań idealnie wpleciono zarówno w
życiorys Tatsumiego, jak i historię Japonii. Od fotografa z Hiroszimy, przez
robotnika, jakich musiało być mnóstwo w odbudowującym się kraju, aż po
dyrektora, który kończąc swoją karierę zawodową czuje, że jednocześnie kończy
swoje życie - każdy z bohaterów tych opowieści jest przegrany. Pierwszy z nich
zbudował swoją pozycję na kłamstwie, którego konsekwencje zniszczyły mu resztę
życia. Samotny robotnik poświęcił dla kobiety swój dotychczasowy byt i
paradoksalnie jeszcze bardziej wyalienował się społecznie. Dyrektor chciał
wreszcie cieszyć się swoją egzystencją, jednak jego czas już przeminął. Trójka
przegranych, którzy pewnie uchodzili za porządnych obywateli, typowych
przedstawicieli swoich profesji. Te historie sporo mówią o samym Tatsumim i
jego niemożności odnalezienia się w społeczeństwie powojennej Japonii. Jest
wreszcie czwarta historia, która opowiada o rysowniku, który stracił zlecenia,
natchnienie i jakikolwiek sens tworzenia. Ową fabułę autor-narrator wprost
przyrównuje do swojego życiorysu. Trochę dziwnie w tym zestawieniu wypada
opowieść o młodej Japonce świadczącej usługi seksualne amerykańskim żołnierzom,
a przy tym mającej na głowie ojca nieudacznika. Ta historia jest jakby żywcem
wyjęta z tomu „Kobiety” i spokojnie mogłaby się w nim znaleźć. Razem z
opowieścią o Hiroszimie tworzy ona wojenno-okupacyjną klamrę, która pokazuje
widzom, jak znaczącym wydarzeniem była dla Japonii przegrana w II wojnie
światowej. Jest w tych wszystkich historiach ten sam pierwiastek, który odnaleźć
można w „Nowym Jorku” Willa Eisnera. W obu przypadkach kluczowe jest zagubienie
jednostki w wielkim, nowoczesnym i zarazem anonimowym społeczeństwie.
Ale
Tatsumi nie wydaje się być zagubionym twórcą. Na pewno nie przegranym. Pierwsza
publikacja w wieku 14 lat, pierwszy tomik w wieku 19, znajomość z Osamu Tezuką,
stworzenie manifestu twórców, którzy chcieli zerwać z postrzeganiem mangi jako
rozrywki dla dzieci, wreszcie omawiany film – to jedne z najważniejszych etapów
jego twórczej biografii. Warto poznać ją bliżej, nie tylko oglądając świetny
film, ale też sięgając po wspomniane na wstępie „Życie. Powieść graficzną”.
3 komentarze:
Dzięki za rekomendację. Dodaję do listy do obejrzenia. :)
super post!
zapraszam do mnie :)
maaandy1.blogspot.com
sorki www.maandy1.blogspot.com
Prześlij komentarz