niedziela, 15 czerwca 2014

X-Men: Przeszłość, która nadejdzie

Od premiery minęło już sporo czasu, od seansu niewiele mniej, zaś poniższy tekst też swoje na dysku odleżał, zatem najwyższy czas, abym wydobył na światło dzienne te kilka przemyśleń nt. najnowszego filmu z Dziećmi Atomu.


Brian Singer wrócił do kręcenie X-Menów z zamiarem przywrócenia filmowej wersji mutantów Marvela dawnej świetności. Można się tylko zastanowić, czy było co przywracać. Wszak ostatnia część „zbiorczej” serii, czyli Pierwsza klasa, była obrazem naprawdę dobrym (według niżej podpisanego: najlepszym ze wszystkich ekranowych występów Xaviera i reszty).

Odwołania do tamtego obrazu są wyraźnie widoczne w przypadku najnowszego dzieła Singera, co już samo w sobie stanowi zachętę do jego obejrzenia. Fabuła Przyszłości, która nadejdzie luźno nawiązuje do historii komiksowej pod tym samym tytułem, w której to, aby ocalić swój gatunek przed zagładą z rąk Sentineli, w czasie przeniosła się Kitty Pryde. Kino wymaga bardziej wyrazistej postaci, więc nie powinno nikogo dziwić, że w omawianym przypadku w przeszłość wysłano Wolverine’a.

Mamy zatem Rosomaka, który z roku 2024 przenosi się do 1973. Jego misja ma na celu uświadomienie Profesorowi X i Magneto, że przyszłość mutantów można uratować tylko przez powstrzymanie Mystique przed zabiciem Bolivara Traska – człowieka odpowiedzialnego za konstrukcję Sentineli i przekonanie amerykańskiego rządu o zasadności ich użycia. I właśnie w przeszłości rozgrywa się większa część akcji filmu. Dla kogoś, kto z sentymentem wspomina pierwsze trzy tytuły o mutantach, może to stanowić minus, ale dla mnie im więcej młodszych wcieleń Charlesa i Erika, tym lepiej.


W Pierwszej klasie strzałem w dziesiątkę było osadzenie fabuły w konkretnych realiach historycznych. Tutaj podobny pomysł również się sprawdza. Skala wydarzeń historycznych tym razem nie jest tej rangi, co w przypadku kryzysu kubańskiego, ale nawiązania do wojny w Wietnamie, zabójstwa Kennedy’ego czy sama postać Nixona wypadają bardzo zgrabnie. Te historyczne smaczki, obok wiernie oddanej mody i stanu techniki (oczywiście wzbogaconej o wszelakie cuda wychodzące spod ręki geniuszy pokroju Traska), czynią ekranową opowieść jeszcze ciekawszą. Retro klimaty to naprawdę całkiem dobry pomysł na ekranizację komiksu i jeśli X-Meni będą nadal prezentować się na tle, tak wyrazistych przecież, dekad zeszłego wieku, to mogą być atrakcyjną alternatywą dla reszty superbohaterskich filmów, których akcja tradycyjnie osadzana jest „tu i teraz” bądź „w niedalekiej przyszłości”.

Przeszłość, która nadejdzie to film dla fanów. Dla tych, których mocno rozczarował Ostatni bastion i solowe przygody Wolverine’a i którzy poczuli, że Pierwsza klasa stanowi zwrot w dobrym kierunku oraz dla wszystkich tych, którzy po prostu znają i lubią komiksowe przygody mutantów. Tym ostatnim spodoba się fabuła nawiązująca do rysunkowego pierwowzoru, brak męczącej genezy bohaterów i przede wszystkim multum postaci znanych z komiksów. Pierwsze skrzypce grają Xavier, Magneto, Wolverine i (sądząc głownie po plakacie, bo w filmie znowu aż tak dużo jej nie ma) Mystique. Całkiem często na ekranie widać również Hanka McCoya, zaś cały show kradnie Quicksilver i spektakularna scena z jego udziałem. To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o przedstawicieli Homo Superior z przeszłości (jest jeszcze zalążek Bractwa Złych Mutantów). Zdecydowanie więcej bohaterów pojawia się w przyszłości. Ich nagromadzenie, przy dosyć znikomej ilości scen rozgrywających się w roku 2024, sprawia, że te występy są w zasadzie migawkami. Niemniej każdego fana powinno ucieszyć pojawienie się Colossusa, Icemana, Sunspota, wspomnianej już Kitty Pryde, a zwłaszcza Bishopa.


Omawiany film ogląda się świetnie. Fabuła jest co najmniej dobra, a przy okazji zgrabnie restartuje oryginalną trylogię (pozostając w ramach jej świata przedstawionego). Pewnie jakichś błędów logicznych nie udało się uniknąć, ale to przecież standard w przypadku opowieści o podróżach w czasie. A propos innych filmów, to Przeszłość, która nadejdzie przypomina najbardziej nie – jak mogłoby się wydawać - Terminatora, lecz Matrix. Przeszłość jest tutaj czymś na kształt rzeczywistości wirtualnej, a wrażenie to potęguje fakt, że Logan przenosi się w czasie nie ciałem, lecz duchem. Zniszczony, spowity w mroku świat przyszłości, w którym rebelianci prowadzą partyzancką walkę z maszynami, jest żywcem wyjęty z wizji braci Wachowskich. I jeszcze ten atak na kryjówkę Xaviera i reszty, podczas którego o wszystkim decydują ułamki sekund… Tego elementu się jednak nie czepiam. Uwagi mam do innych rzeczy: nierównych proporcji pomiędzy dwiema rzeczywistościami (na szczęście na korzyść tej ciekawszej) i tego, że po odnalezieniu Mystique akcja nie tyle zwalnia, co nie jest już tak ekscytująca, jak w pierwszej części filmu. Cała przemiana Magneto była, rzecz jasna, konieczna, ale jakoś za szybko na powrót stał się on łotrem - a przecież wiadomo, że taki do końca zły, to znowu chłopina nie jest. Bardziej wiarygodnie wypadają rozterki moralne Mystique, co oczywiście nie zmienia faktu, że mistrz magnetyzmu w wykonaniu Fassbendera jak zawsze daje radę.

Oglądając Przeszłość, która nadejdzie ma się wrażenie, że ta opowieść doskonale sprawdziłaby się w formie serialu (raptem kilkuodcinkowego, ale jednak). Już pierwszy sezon Herosów udowodnił, że seriale o superbohaterach mają rację bytu, z kolei takie tytuły jak Mad Men czy Zawód: Amerykanin pokazały, że we współczesnych „serialach kostiumowych” kryje się spory potencjał.


Przeszłość, która nadejdzie to drugi najlepszy film o X-Menach, plasujący się tuż przed X-Men 2, ale jednak za Pierwszą klasą. Obraz Matthew Vaughna wygrywa spójnością i przede wszystkim muzyką, która do tej pory nie pozwala mi zapomnieć o kryzysie kubańskim z mutantami w tle. Nie zmienia to faktu, że Brian Singer stworzył naprawdę doskonałe widowisko i pozostaje czekać na kolejną część. Ostatnio zresztą łapię się na tym, że ni stąd niż zowąd zaczynam mamrotać pod nosem „En Sabah Nur”…

3 komentarze:

Download X Men Days Of Future Past pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Unknown pisze...

Ciekawy post ;) A może tak obserwacja za obserwacje?? :D Jeśli tak to odezwij się u mnie
-----> pisanewaniliom.blogspot.com

HighLevel Magazine pisze...

Mnie się bardzo film podobał co najważniejsze wrócili starzy dobrzt X-Men