wtorek, 23 lutego 2010

Sześciokącik StarCrafta #13

No i stało się! O czym mowa? Oczywiście o starcie bety StarCrafta 2. Powinienem o tym napisać już niemal tydzień temu, ale jakoś tak się złożyło, że mą słabą głowę zaprzątało kilka spraw natury osobisto-towarzyskiej. W końcu jednak wytrzeźwiałem, zaakceptowałem swój nowy wiek, obejrzałem występy rodaków na olimpiadzie i rozpocząłem kolejny semestr studiów. Słowem: mogę coś skrobnąć na bloga.


18 stycznia, środa rano. Sprawdzam pocztę, a tam mail ze StarCraft2.net.pl pod wielce wymownym tytułem: "StarCraft 2 BETA - wystartowała !" No, to teraz się zacznie - pomyślałem. Szybki rzut oka na wspomniany serwis tylko potwierdził moje przypuszczenia. Kilkaset komentarzy pod newsem informującym o becie (w tej chwili niemal 600), ogólny nastrój euforii i coraz więcej doniesień z tego co dzieje się na Battlenecie. Setki polskich graczy powchodziło na oficjalne forum Blizzarda, kilkaset osób zaczęło oglądać przekaz jak jeden gość pobiera klucz do bety, a jeszcze więcej osób zaczęło co sekundę odświeżać pocztę i żyć nadzieją, że dane im będzie posmakować testowej wersji StarCrafta 2. Bardzo miłą informacją jest, że mini strona poświęcona becie dostępna jest również w naszym języku. Oczywiście skoro Blizzard pracuje nad polską wersją samej gry, to nikogo taka sytuacja nie powinna dziwić. Niemniej, oficjalna strona StarCraft 2 jest dostępna po polsku tylko w niewielkim wycinku, a przy wspomnianym serwisie poświęconym becie można sobie rozwinąć listę języków i w dziesiątce "istotnych języków świata według Blizzarda" znaleźć również polski. Serce rośnie.

Jeśli już wspomniałem o lokalizacji, to dzięki becie można doświadczyć jej pierwszych efektów. Niestety, o ile nie można mówić o porażce, to o kompletnym sukcesie też nie. Nazwy jednostek można było zostawić w oryginale. Jakoś nie potrafię się przyzwyczaić do zmiany SCV na ERK. Dla mnie i znajomych graczy to zawsze był na wskroś polski skrót i wymawialiśmy go "escefał", a nie "essiwi". Teraz trzeba się będzie przyzwyczaić do tego, że po minerały podjeżdża karetka pogotowia... Głosy jednostek dają radę, aczkolwiek czasami mogło być lepiej. Ogólnie, polskiej wersji bety StarCrafta 2 mogę wystawić +3 w szkolnej skali ocen. No, ale nie usłyszałem i nie przeczytałem wszystkiego, a moje wrażenie opierają się tylko na filmikach zamieszczonych w sieci. W tej chwili mogę tylko stwierdzić, że mój początkowy zapał został nieco ostudzony i sukces polonizacji przestał być dla mnie pewnikiem.

Dobra, ale czym tu się tak w ogóle ekscytować? Przecież to tylko wersja testowa, a nie pełna wersja gry. I tu tkwi fenomen: StarCraft 2 beta może się poszczycić popularnością o jakiej wiele pełnoprawnych produkcji tylko marzy. Oczywiście nie mam tu na myśli ilość rozdanych kluczy (bo ta jest ograniczona), ale zainteresowanie graczy każdą informacją, nowinką, wrażeniami z rozgrywki. Kiedy Blizzard wypuszczał nowe screeny czy kolejne Battle Reporty, to cieszyły się one niebywałym zainteresowaniem. Teraz nowych obrazków i filmików pojawia się codziennie kilkaset. Klęska urodzaju, która dostarcza naprawdę dużo wartościowych materiałów. Dla mnie prawdziwym skarbcem okazał się youtubowy kanał StarCraft: Legacy. To, co tam wyczynia niejaki Crota, naprawdę zasługuje na uwagę. Zresztą właśnie zauważyłem, że pojawiły się filmiki z potyczkami Davida Kima - jegomościa uchodzącego za najlepszego gracza w StarCrafta 2 w ekipie Blizzarda (swoją drogą, to ciekawe, jak można być najlepszym w grę, która oficjalnie jeszcze nie istnieje...), więc powoli kończę i zabieram się za ich oglądanie. Emocje naprawdę nie mniejsze niż podczas relacji z trwających właśnie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver, a przy tym starcia można podziwiać bez ryzyka, że za chwilę na ekranie pojawi się twarz Kurzajewskiego czy kolesia z TP robiącego orzełka.

Bety nie mam i jakoś specjalnie nie zabiegam o zdobycie klucza (uczyniłem w tym kierunku tylko jeden mały krok). Przyczyna jest prozaiczna: mimo, że rzeczona gra nie ma jakichś kosmicznych wymagań sprzętowych (wbrew swej nazwie), to i tak mój archaiczny sprzęt jej nie pociągnie. Kiedy już pojawi się finalna wersja moje stopy ogrzeje nowa jednostka centralna, a wzrok popsuje nowy monitor (chociaż stary nieźle spełnia to zadanie). Jednak kiedy oglądam te wszystkie powtórki walk, przepiękną grafikę, doskonałą animację jednostek i cudowne dźwięki salw, to znowu pragnę sięgnąć po jedynkę i poczuć chociaż ten klimat. Bo jedno jest pewne już teraz: StarCraft 2 będzie miał klimat poprzednika. I tą radosną informacją pragnę zakończyć dzisiejszy wywód.

Brak komentarzy: