poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Blok Komiksowy przy Krakow Game Fusion 2011

Spędziłem całkiem przyjemną sobotę w Krakowie. Na tyle fajną, że chyba wypada się podzielić wrażeniami... Na fotografiach kolejno: Andrzej Rabenda rozmawia z Dagmarą Matuszak, dosyć tłoczne spotkanie z Michałem Gałkiem i Arkiem Klimkiem, Rafał Kołsut i Łukasz Okólski (naprawdę miał taką minę podczas całego spotkania), mniej tłoczne spotkanie z Łukaszem Ryłko oraz Artur Wabik odpowiada na pytania Rafała Szłapy.


Chyba nikomu nie trzeba udowadniać, że imprezy komiksowe w Krakowie należą do rzadkości. Fani komiksów z drugiej stolicy Polski z zazdrością mogą spoglądać na kolegów z Bydgoszczy, Gdańska czy Lublina, nie mówiąc już o tych z Łodzi i Warszawy. Dlatego, kiedy tylko dowiedziałem się o Bloku Komiksowym organizowanym przy Krakow Game Fusion, w mej głowie pojawiła się tylko jedna myśl: nareszcie! I pojechałem.


Kraków znam bardzo średnio, a postawienie Galerii Krakowskiej i wszystkim obiektów towarzyszących (takich jak podziemny przystanek tramwajowy) na tyle zakłóciło moją orientację w okolicach dworca głównego, że musiałem chwilkę podreptać, zanim trafiłem na właściwy kierunek wędrówki. Główna lokalizacja Krakow Game Fusion, czyli Uniwersytet Ekonomiczny, prezentowała się naprawdę okazale, zgoła inaczej niż szkoła specjalna, w której zorganizowano Blok Komiksowy. Na samą imprezę prowadziło raptem kilka porozklejanych tu i ówdzie kartek formatu A4 z nadrukowanymi strzałkami i nazwą eventu. Nic to, zapłaciłem 15 zeta za rozpiskę całej imprezy i laminowany identyfikator i pełen nadziei udałem się na Blok Komiksowy.


Z uwagi na fakt, że wszyscy na miejscu się znali, jako jedyny obcy otrzymałem osobiste przeprosiny za lekkie opóźnienie. Byłą trzecią osobą na sali i jak się okazało, ta liczba już do końca dnia miała ulegać jedynie nieznacznym wahaniom (no dobra, przesadzam, bo później było jednak lepiej). Na początek Repek z Poltera poprowadził rozmowę z Rafałem Szłapą - autorem "Blera", a także głównym organizatorem całej imprezy. Było naprawdę sympatycznie i już w tym momencie wiedziałem, że wyjazd do Krakowa był dobrą decyzją. Potem rozmowa z Andrzejem Rabendą z wydawnictwa Post. Uwielbiam komiksy tego wydawcy, zatem każde słowo chłonąłem z autentycznym zainteresowaniem, a i sam zadałem kilka pytań, na które uzyskałem satysfakcjonujące odpowiedzi. Następnie rozmowa z Dagmarą Matuszczak, a zaraz po niej spotkanie z autorami najnowszego komiksowego "Wiedźmina", czyli Michałem Gałkiem i Arkadiuszem Klimkiem (absolutny hit frekwencyjny). Po nich na środek wyszedł chłopak, który do tej pory siedział gdzieś w kącie, a który okazał się być Łukaszem Okólskim. Dawno nie widziałem kogoś tak zadowolonego z faktu, że wydano mu komiks. Bardzo pozytywne spotkanie, które pokazało, iż krajowi komiksiarze nie tylko narzekają i nadal potrafią czerpać czystą radość z tego, co robią. Następnie luźna rozmowa o grach komputerowych i komiksach. Na tyle luźna, że przerodziła się w kilka różnych rozmów, którym towarzyszył pokaz stosownych slajdów, a także kilka filmików ("MadWorld" wywołał u części zebranych prawdziwą euforię).


Jedyny punkt programu, który niestety nie doszedł do skutku, to spotkanie z Joanną Karpowicz. O tym fakcie organizatorzy powiadomili jednak już wcześniej, zatem obyło się bez zaskoczenia. Po 16 byłem już lekko wyczerpany ciągłym siedzeniem na sali, więc zapomniałem, że ma się pojawić też Łukasz Ryłko. Autor "Śmiercionośnych" z radością przywitał zebranych (czyli swoją żonę i dziecko, dziewczynę prowadzącego rozmowę i mnie...) i fachowo podszedł do rozmowy. Z czasem pojawiło się nieco więcej osób, a rozmowa zeszła na rozmaite, czasem nieoczekiwane, tory. Jestem wielkim miłośnikiem talentu Łukasza i miło było się m.in. dowiedzieć, że prace nad jego kolejnym albumem trwają (acz posuwają się do przodu bardzo powoli), a w najbliższej przyszłości na jego blogu można spodziewać się nowych grafik. Ostatnim gościem dnia był Artur Wabik z wydawnictwa Atropos. Spotkanie z nim było jednym z największych zaskoczeń całego Bloku Komisowego. Nigdy bym nie sądził, że o dobieraniu papieru i wszelkich informacjach związanych z przygotowaniem pozycji (nie tylko komiksowej) do druku można mówić z taką pasją.


Na końcu miał być jeszcze konkurs, ale już go sobie odpuściłem, gdyż głód, zmęczenie i umówione wcześniej piwo nie pozwoliły mi dłużej zostać. Ogólnie jestem jak najbardziej zadowolony. Osoby, których dane mi było wysłuchać, a czasami i zamienić słowo, wywarły na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Szczególne wyrazy uznania należą się Rafałowi Szłapie, który wziął na siebie główny ciężar przygotowania Bloku Komiksowego i który nie zraziwszy się naprawdę skromną frekwencją pociągnął imprezę do szczęśliwego finału. Dziękuję również Arturowi Wabikowi za kubek pszenicznego piwa, który, obok batonika, gdzieś do godziny 19 stanowił dla mnie jedyny zastrzyk energii. Mam nadzieję, że krakowskie środowisko komiksowe jeszcze nie raz udowodni, że jest naprawdę mocne, a takie imprezy nie tylko będą częstsze, ale też zaczną przyciągać więcej osób.

4 komentarze:

Mefisto pisze...

Równie miło było mi uczestniczyć w Bloku.

A tak na marginesie Artur z Atroposu na nazwisko ma Wabik :)

PKP pisze...

No tak, przepraszam. Pierwszy raz dobrze napisałem, drugi i trzeci już nie, ale poprawione :]

Gabryśkaaa... pisze...

Fajne obrazki.;))
Zapraszam do mnie www.tyczka9.blogspot.com

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.