piątek, 31 maja 2013

Para gra

Niedawno Śledziu udostępnił online dwa ze swoich mniej znanych, krótszych dzieł. Jednym z nich jest "Para gra". "Playa" nie kupowałem i w czasach papierowej publikacji ten tytuł przeszedł mi koło nosa, więc szkoda było nie skorzystać z okazji do nadrobienia zaległości. Wy też skorzystajcie klikając w ten link.


"Para gra" to dziesięć jednoplanszówek z parą, którą oprócz uczucia łączy również pasja do gier komputerowych. Pomysł może niezbyt oryginalny, ale z drugiej strony chyba nadal króluje opinia, że dziewczyny nie grają, więc próbę walki z tym stereotypem można zaliczyć Śledziowi na plus.

Czy to jednak aby na pewno stereotyp? W końcu dziewczyny za dużo nie grają, na tematycznych portalach królują samce, a sam pamiętam czasy, kiedy w listach do takiego np. "CD-Action" niejeden kilkunastolatek dzielił się swoimi marzeniami dotyczącymi poznania dziewczyny, która lubi gry i komputery. Status gier uległ zmianie i dzisiaj nie są one już rozgrywką dla zakompleksionych okularników, lecz pełnowymiarowym kawałkiem popkulturowego tortu. Skoro zatem mogli do nich przekonać się zwykli ludzie (tacy, co to mają życie rodzinne, pracę, dziewczyny, a nawet dbają o siebie), to czemu nie miałyby się do nich przekonać również dziewczyny? Chyba dlatego, że gry komputerowe wylazły z nerdowego getta, ale za to stały się równie męskim hobby, co np. motoryzacja czy piłka nożna. I pewnie, trafiają się dziewczyny, które jarają się "Tomb Raiderami" i innymi takimi, i może jest ich nawet całkiem sporo, ale to faceci są redaktorami tematycznych portali, udzielają się na forach, bawią się w zawodowe granie etc.

Śledziu w swym komiksie nie próbuje na siłę udowadniać, że gry potrafią pochłonąć płeć piękną równie mocno, co tą brzydszą. Połówka tytułowej pary, Maryś, siedzi przed kompem i zna się na temacie, ale growym maniakiem jest tutaj jej chłopak, Rysio. Ona ogrywa głównie sieciowe erpegi i układanie kryształków. Owszem, wspomina o automatowej przeszłości, wie, co to "Army of two", ale tak naprawdę jej świat nie jest tak mocno zdominowany przez gry, jak ma to miejsce w przypadku jej partnera. Chłopak żyje grami, nowymi technologiami i ogólnie jest dużo bardziej oderwany od rzeczywistości niż jego druga połówka. Taki obraz jest przekonujący i widać, że autor dobrze wyważył proporcje w tym grającym związku.

Same historie są po prostu przyjemne. Jak ma to miejsce w większości tego typu jednoplanszówek, obowiązkowo kończą się zabawną puentą. Niestety, poziom humoru w poszczególnych historiach jest nierówny. Część epizodów kojarzy się sitcomami pokroju "Teorii wielkiego podrywu". Wiecie: kanapa, laptopy, MMORPG i gadki na prozaiczne, życiowe kwestie toczone w świecie gry. Nie jest to złe, ale zdecydowanie bardziej podobają mi się swojskie historie, taki jak "Jaki Sylwester, taki cały rok" czy "Niewyrośnięty i łajzowaty". Po prostu, im więcej w nich znajomych motywów (budy z automatami, wygadana ekspedientka), tym lepiej się je wchłania. Zagrywki na nostalgii zawsze trafiają do czytelnika i nigdy nie byłem w tej kwestii wyjątkiem...

"Para gra" powstawała w okresie, kiedy Śledziu swoje projekty wykonywał w całości na komputerze i w przypadku akurat tego komiksu niekoniecznie wyszło to na dobre. Widać, że rysunki były robione dosyć szybko, przez co gdzieniegdzie przydałoby im się więcej szczegółów, a tu i ówdzie dłoń czy cała ręka mogłyby wyglądać bardziej naturalnie. To jednak nadal ten sam Śledziu, który potrafi rysować, więc jeśli nawet jego kreska nie prezentuje się tak efektownie jak w uwielbianym przez tłumy "Osiedlu Swoboda" (zwłaszcza jego kolorowej, zeszytowej odsłonie), to i tak nie można jej wiele zarzucić. "Para gra" to jednoplanszówki, które powinno się czytać w kilka sekund, bez dłuższych postojów przy każdym kadrze. I przy takim podejściu rysunki prezentują się doskonale. Mnie osobiście jednak brakuje w nich tej miękkości, co w "Olafie_22".

Jeśli już wspomniałem o Olafie, to muszę przyznać, że miałem nadzieję, iż "Para gra" będzie czymś w rodzaju kontynuacji tamtego komiksu. W omawianym tytule większy nacisk został jednak położony na humor, a mniejszy na obyczajową stronę historii. Niemniej, można przyjąć, że Radzio to trochę taki Olaf kilka lat później. Obu bohaterów na pewno wiele łączy. No i obaj mają świetne części garderoby, których na próżno szukać w sieciowych sklepach i na serwisach aukcyjnych - Radzio pomarańczową patrolówkę z logo "Half-life", a Olaf czerwono-białą bluzę "White pony" Deftonesów (jeśli jednak się mylę i gdzieś można je znaleźć, to proszę o cynk).

Było sporo marudzenia, więc na koniec napiszę tylko, że "Para gra" to fajne czytadełko, któremu warto poświecić kilka chwil. Na pewno świetnym pomysłem było wrzucenie go do magazynu dla graczy, w którym do tej pory królowały stricte humorystyczne komiksy Śledzia. W przypadku omawianego tytułu, humor też gra pierwsze skrzypce, ale umiejscowienie historii w realistycznych realiach okazało się strzałem w dziesiątkę. Aż chciałoby się przeczytać coś więcej w tym klimacie, ale w dłuższej, dopieszczonej formie, w której zabawne sytuacje będą tylko dodatkiem do fabuły, a nie jej rdzeniem. Znając zamiłowanie Śledzia do gier, byłoby naprawdę miło, gdyby pokusił się on o jakąś autobiografię.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

:) ciekawa opcja, może sięgnę po nią
www.ajszoon.blogspot.com