poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Komiks fest w Opolu

Na początek najlepsze życzenia dla wybranki mego serca, która dzisiaj obchodzi swoje urodziny. Teraz zaś standardowy wstępik. Pogoda za oknem wspaniała, dzień wyjątkowo długi, w związku z czym piwo pod chmurką jak najbardziej realne. Świeże powietrze to zdrowie, zatem gorąco zachęcam do takiej właśnie formy spędzania wolnego czasu. Mi się urlop kończy i ogólnie czasu wolnego też coraz mniej. A tu magisterka goni, kupka komiksów nadal czeka na przeczytanie, no i oglądać też jest coś. Nie ma lekko. Aha, pewnie o tym jeszcze nie wspominałem, więc wspominam: na Alei wisi od jakiegoś czasu pierwsza recenzja mangi, jaką napisałem dla tego serwisu. Mam nadzieję, że da się ją jakoś przetrawić... A teraz słów kilka o genezie tekstu, który znajdziecie poniżej. Od paru lat (znaczy odkąd zacząłem studia) przyszło mi żyć w Opolu. Pod kątem komiksowym nic się tutaj nie dzieje, aż tu nagle w zeszłym roku odkryłem, że jednak coś rusza w tym temacie. O wszystkich komiksowych eventach w tym mieście skrobnę wkrótce coś więcej, a dzisiaj zapraszam na relację z wykładowej części Komiks festu. Rozpiskę imprezy umieściłem tutaj, lecz relacji nie wrzucam na Aleję, z tego prostego względu, że będę pisał bardzo subiektywnie i hmm... „blogowo”. Zapraszam.

Komiks fest rozpoczął się w piątek o 17:00. Imprezka była całkiem nieźle rozreklamowana. Plakaty na mieście, na uniwerku, ogłoszenia w lokalnych portalach, radiu studenckim etc. Spodziewałem się w związku z tym tłumów (w sensie z 50 osób), a okazało się, że na sali zasiada nie więcej niż 30. Mało, wręcz bardzo mało. Były wejściówki- wszystkie wybrano, ale nikt ich przy wejściu nie sprawdzał. Ba, rozmawiając ze znajomymi przed galerią, chwilę przed pierwszym wykładem, zaczepił nas pracownik tejże i zaprosił na omawianą imprezę. Cóż, pogoda ładna była, to ludziom się nie chciało...


Na piątek przewidziano tylko jedno spotkanie: z panem Wojciechem Jamą (foto powyżej). I muszę przyznać, że wyszło bardzo fajnie. Ze względu na małą ilość słuchaczy jakoś dało się przeżyć brak mikrofonu (chociaż na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby jednak był), a sam sukces spotkania to zasługa gościa, który przez prawie dwie godziny potrafił mówić i nie przynudzać przy tym. Podobno nudno się zrobiło dopiero, kiedy jeden koleś z publiczności zaczął zadawać pytania, a potem normalnie dyskutować z prelegentem... Cóż mogę rzec: przynajmniej się odzywałem, więc spadówa! Ale co było takiego fajnego w tym spotkaniu? To, że pan Jama to prawdziwy pasjonat, osobnik jak najbardziej pozytywnie zakręcony. Opowiadał on trochę o historii polskiego komiksu, trochę o rodzimych twórcach, ale przede wszystkim o swojej olbrzymiej kolekcji. Co jakiś czas rzucał żart, czy anegdotę, które wcale nie były wymuszone i w naturalny sposób ubarwiały jego wypowiedź. Oczywiście przywiózł ze sobą kilka egzemplarzy starych komiksów, wśród których były też prawdziwe rarytasy. Widać było, że mógłby mówić o swojej kolekcjonerskiej pasji całymi godzinami. Jeśli chcecie poznać mniej komiksową część jego kolekcji to zapraszam na stronę Muzeum Dobranocek, które od niedawna istnieje w Rzeszowie. Gdyby urządzić cykl spotkań, to Wojciech Jama byłby tutaj idealnym gościem. Na szczęście w dwie godziny też udało mu się przekazać całkiem dużo ciekawych informacji.

W sobotę spotkania odbywały się już od 16. Pierwszym gościem był Marek Lachowicz. Twórca „Człowieka Parówki” powiedział co nieco o samym komiksie, podkreślając, że nie jest komiksologicznym ekspertem, lecz został o to poproszony, zatem zrobi co w jego mocy. I zrobił całkiem dużo. Publika sprawiała wrażenie laików, w związku z czym krótki zarys historii komiksu, jak i próba definicji tego medium na pewno okazały się przydatne. Poza tym Marek przywiózł kilka komiksów, które stanowiły idealne przykłady konkretnych nurtów. Były zatem „ambitne i niezależne”, „amerykańskie trykociarskie”, „popularne europejskie”, „prasowe humorystyczne” i „polskie mało znane”. Jak zauważył ktoś z publiczności: tylko mangi brakło. Po pogaduszce, przyszła kolej na część praktyczną, w której Marek demonstrował jak się tworzy komiks. Każdy kto był na spotkaniu dostał swoją kartkę, cienkopis i mógł poszaleć. Wpierw jednak trzeba było stworzyć scenariusz. W efekcie zabawy w skojarzenia i późniejszej burzy mózgów udało się „wymyślić” historię o zakonnicy jedzącej kanapkę, którą atakuje pszczoła. Gdzieś z boku wydarzeń był robot który, reperował się przy wykorzystaniu części z odkurzacza. No i w kluczowym momencie miał pomóc zakonnicy wciągając do rury (taa...) dokuczliwą pszczołę. Prawda, że brzmi intrygująco? Udało mi się dorwać storyboard Marka do tej historii, na którym autor złożył mi ładny podpis i tym sposobem mam prawdziwy komiksowy unikat, którego zdjęcie zamieszczam poniżej.


Po spotkaniu zamieniłem z autorem kilka słów (już nie na oficjalnym forum, zatem nikt pretensji mieć nie powinien...). Dowiedziałem się, że pan Lachowicz ma małą przerwę od komiksów. Coś nowego szykuje jednak na łódzki konkurs. Poza tym potwierdził wydanie integrala z przygodami Gangu Wąsaczy. Wszyscy jego fani nie muszą się zatem martwić, że całkowicie da sobie spokój z komiksem. A oddech potrzeby jest każdemu.

O 18 rozpoczęło się spotkanie z Arkadiuszem Salamońskim. Z początku przypominało ono piątkowe spotkanie z Wojciechem Jamą, ale ostatecznie pobiegło w nieco innym kierunku. Pan Jama opowiadał bowiem głównie o swojej kolekcjonerskiej pasji, z kolei pan Salamoński skupił się na historii komiksu w Polsce. Osobiście większość z tych rzeczy już wiedziałem (taa, czytało się książki), ale dla osób nie mających hopla na punkcie komiksu, taki wykład na pewno był całkiem wartościowy. Ogólnie: bardzo dobre zakończenie dwóch dni wykładów. Od tego piątku zaczynają się warsztaty. Ciekawe czy starczy mi odwagi by się na nie wybrać?

Ogólnie Komiks fest nie porażał rozmachem i wzorcową organizacją. Skoro już odbywał się w Galerii Sztuki Współczesnej, to mogła mu towarzyszyć wystawa plansz komiksowych. Można też było poprosić Empik czy znajdujący się zaraz obok Matras o kilka egzemplarzy komiksów (do sprzedania, czy choćby pokazania). Dobór gości był jedna bardzo dobry i jestem zadowolony ze wszystkich wykładów. Najbardziej oczywiście ze spotkań z Wojtkiem Jamą i Markiem Lachowiczem. Ten pierwszy uświadomił mi, że komiks naprawdę może być życiową pasją, dzięki której można nawiązać wiele ciekawych znajomości, a nie tylko spotkać bandy trolli na internetowych forach. Z kolei drugi to sympatyczny, normalny człowiek, który naprawdę lubi to co robi. No i udało mi się z nim chwilę porozmawiać, co dla każdego fana byłoby nie lada gratką. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że za rok opolski Komiks fest również wypali, stając się imprezą cykliczną, której kolejne odsłony będą tylko lepsze.

6 komentarzy:

Stoniu pisze...

Czytając twoje sprawozdanie żałuję że się nie wybrałem, zwłaszcza że z komiksem niewiele się dzieje w Opolu. No ale praca nie pozwalała. Mam nadzieję że ludzie z GSW będą dalej działali na tym polu. Ja w sumie w tamtym roku organizowałem spotkanie z Centralą na Uniwerku, ale oddźwięk nie był zadowalający.

PKP pisze...

Od jakiegoś czasu planuję coś skrobnąć o tym, co komiksowego dzieje się w Opolu. Do opisania tylko trzy "imprezy" (chociaż tyle). Na spotkaniu z Centralą byłem i myślę, że wypadło całkiem nieźle. Zwłaszcza wystawa była świetnym pomysłem. Co do pomysłu GSW bardzo zacny. Z ciekawości nawet na pierwsze warsztaty się wybrałem, ale widząc, że wszyscy tam (oprócz mnie) umieją rysować, odpuszczam sobie kolejne spotkania. Kiedy się dowiedziałem, że gotowe prace mają być wystawione na rynku, stwierdziłem, że nie będę się wygłupiał ;)

Stoniu pisze...

Z Centralą i wystawą udało mi się tylko dlatego, że szef wydziału filologicznego nie poskąpił kasy. Myślałem, że wtym co robiła teraz GSW, też weźmie udział Centrala, ale z tych info jakie im (dzięki Łukaszowi z Motwyu) podesłałem wybrali coś innego. Trochę szkoda:).A tak zrobiłem jeszcze jedną wystawę komiksu amatorskiego, ale myślałe, że więcej osób znajdę. Specyfika Opola. I fajnie wiedzieć, że jest ktoś w Opolu kto sie komiksami intresuje, bo na studiach jeszcze takiej osoby nie spotkałem:)

PKP pisze...

Grunt, że Ci się chce i że coś działasz. Jakbyś jeszcze zorganizował cosik komiksowego w Opolu, to daj znać. Ja już praktycznie nie bywam na uniwerku, więc wszelkie tablice ogłoszeń są mi obce :/ Drugą Łodzią czy Warszawą, to miasto nie będzie, ale tak źle znowuż też nie mamy, nie? A z uwagi na zainteresowania to myślę, że wcześniej czy później na siebie wpadniemy :]

Stoniu pisze...

W maju mam mieć wykład na temat demonologii w komiksach Mignolii oraz Oleksickiego:)

PKP pisze...

Maj już jest, zatem czekam na info odnośnie tego wykładu, bo jeśli rzecz dostępna dla wszystkich, a mi akurat nic innego nie wyskoczy, to chętnie się wybiorę.