sobota, 11 kwietnia 2009

Mniej cartoonowe Cartoon Network

Poniższy tekst powstał z potrzeby chwili, więc pewnie szybko straci swoją świeżość. Przy okazji piszę na żywca, bez dopieszczania i wklejania z worda, zatem błędów będzie niemało. Jeszcze tylko standardowe życzenia smacznego jajka, mokrego dyngusa i niezmiennie idealnej pogody. Ok, już zaczynam...


Wszystko zaczęło się od tej notki, później jeszcze znalazłem to i to, i moje najgorsze obawy się potwierdziły (swoją drogą dwie ostatnie informacje, mimo iż całkowicie zbieżne, podają inne ilości nowych projektów). Może bym przeszedł nad całym zamieszaniem do porządku dziennego, ale okazało się, że na wiele osób CN wywarło jeszcze większy wpływ niż na mnie. I nie mam tu na myśli psychopatycznych przedszkolaków okładających koty cegłówkami po głowach, tylko ludzi gapiących na kreskówki "nastolęciem" już będąc.

Sam fakt, że Cartoon Network idzie w produkcje z żywymi aktorami i marnym dubbingiem (dotyczy polskiego oddziału stacji) jakoś mnie nie dziwi. Ot, wymogi rynku. Główny target tej stacji to młodsze nastolatki, a te ostatnio oglądają pierdółki pokroju "High School Musical", czy "Hannah Montana" (aha, są jeszcze "Włatcy Much", ale mam nadzieję, że w tym kierunku CN nigdy nie zboczy). Naturalna kolej rzeczy- społeczeństwo ma coraz gorsze gusta, żeby nie powiedzieć debilnieje. Kiedyś RMF puszczał Edytę Bartosiewicz, teraz Dodę, kioskowe witryny zdobiły Secret Service i Reset- teraz zdobią tekturki z jakimiś szajsami za kilka zeta. Tak wiem, że ramolę i sentymentalna pierdoła przeze mnie przemawia, ale nic na to nie poradzę. Po prostu żal mi, że niedługo nie zostanie nic, co człowiek mógłby jakoś odnieść do czasów swojej młodości. Pewnie, że jest masa nowych, ciekawych "dóbr" (komiksów, kapel etc.), ale z reguły są to rzeczy niszowe, skierowane do małej garstki odbiorców, a kiedyś pop-rocka (chcąc nie chcąc) słuchali wszyscy, tak samo jak wszyscy czytali wspomniane pisma i oglądali kreskówki na CN (oczywiście jeśli posiadali satelitę/kablówkę).

Kreskówki na Cartoon Network były zabawne, oryginalne, wulgarne i świetne pod względem technicznym. Na pewno jednak nie były dla przedszkolaków, których matki wojują potem na różnych forach, czy piszą artykuły dla Wyborczej (z miejsca polecam komentarz Wojtka Orlińskiego). Co by nie gadać, do tych "bajek" trzeba dorosnąć. Teraz się okazało, że nawet kilkunastolatki muszą do nich dorosnąć, a póki co wolą oglądać coś innego.

Czy żal mi, że Cartoon Network zaczyna puszczać nie tylko kreskówki? Hm, raczej żal mi, że przez to stacja zniszczy swoją, wypracowaną przez lata, markę. Żal mi też kolejnych pokoleń widzów, którym nie dane będzie cieszyć się nowymi serialami na miarę "Laboratorium Dextera", czy "Domu dla zmyślonych przyjaciół pani Foster" (bo coś mi się wydaje, że "niekreskówki" zaczną z czasem dominować).

Na koniec mój prywatny ranking klasycznych kreskówek z Cartoon Network (oczywiście jego lwia część to rzeczy z bloku Toonami, bo bycie maniakiem komiksów jednak zobowiązuje):

1. "Samuraj Jack"- temat na osobny artykuł i moja ulubiona kreskówka, a może i serial, wszech czasów.

2. "Laboratorium Dextera"- znowu Tartakowsky, tym razem z serialem, którego nikomu przedstawiać nie trzeba.

3. "Wojny Klonów"- tak, jestem fanbojem Tartakowsky'ego. Trójwymiarowych "Wojen Klonów" jeszcze nie widziałem, ale idę o zakład, że swojego protoplasty nie przebijają. Poza tym ten serial łyknęliśmy z kumplem zapijając go butelką absyntu, dlatego moja ocena może być lekko zachwiana.

4. "Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster"- stosunkowo świeże. Długie odcinki, fajne historie, świetny klimat, rewelacyjna grafika, no i postać Bloo- jak można nie lubić tego serialu?

5. "Liga Sprawiedliwych Bez Granic"- pierwsze serie, jeszcze bez dopiski "Bez Granic" były takie sobie, ale potem zaczęła się jazda na całego. Co z tego, że umowne, infantylne i raczej dla młodszych widzów, skoro jest tutaj masa nawiązań do komiksowego DC, a wśród scenarzystów są m.in. J.M. DeMatteis i Warren Ellis.

Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, ale pora kończyć. Pora też chyba w końcu dorosnąć, bo kanału z kreskówkami dla mnie, już nie ma...

6 komentarzy:

koń pisze...

Jakoś wierzyć mi się nie chce, że ta zmiana opłaci się finansowo. Ilość kanałów promujących komercyjną papkę dla tzw. dzieci i młodzieży jest tak duża, że wątpię czy w tej nowej dla CN branży uda mu się uzyskać tak silną pozycję jaką miał w świecie kreskówek oficjalnie przeznaczonych dla małolatów, a w praktyce oglądanych także przez ludzi tak starych jak choćby autor niniejszego wpisu lub nawet sam Pan Redaktor reset-forever.blogspot.com.

PKP pisze...

Jeśli by im się nie opłacało, to by raczej nie zmieniali. Widocznie dla CN bardziej opłaca się być jedną z wielu "gównianych", lecz popularnych stacji stacji, niż jedną zajebistą, ale niszową.

koń pisze...

Czy się opłaci to dopiero się okaże. Ja, mimo całej sympatii do tego kanału, liczę na to, że jednak nie:]

PKP pisze...

Tutaj małe uzupełnienie tematu. I tak jakoś nie rozwiewa to moich obaw, bo co w Stanach, to wcześniej czy później też u nas. Poza tym na własne oczy widziałem jakieś nieanimowane gówienko na polskim CN, zatem nikt mi nie wmówi, że to nadal kanał tylko z kreskówkami.

Orion pisze...

Hm, widzę że bratnia dusza :) Też kocham Tartakowsky'ego. A The Clone Wars (ten pseudo 3d pseudo Star Wars pseudo serial) to kompletne dno, muszę to przyznać mimo że jestem starwarsowym geekiem. A, jak pisałem na Motywie Drogi, odcinek Samuraja Jacka w bladerunnerowych klimatach jest po prostu GENIALNY!

PKP pisze...

Nowych "Wojen Klonów" jeszcze nie oglądałem. I jakoś nie śpieszno mi do tego...
Jeśli chodzi o odcinki "Jacka" to uwielbiam wszystkie - głównie za ich niesamowitą różnorodność i masę popkulturowych nawiązań. W prywatnym rankingu rządzi "Jack i Spartanie" (jak przejrzysz tego bloga, to będziesz wiedział dlaczego ;)). Bardzo lubię też "Jacka w Egipcie", "Jacka i zombie" i rewelacyjnego "Jacka i ślepych łuczników" (chyba trochę przeinaczyłem tytuł). Wspominany przez Ciebie odcinek będę musiał sobie odświeżyć, bo widziałem go chyba tylko raz i to wieki temu.