piątek, 26 czerwca 2009

Bitwa pod Termopilami

Udało się! Powinienem się już wcześniej pochwalić, ale natłok różnych spraw spowodował, że dopiero teraz znalazłem na to chwilkę. Dwudziestego trzeciego czerwca, w zeszły wtorek, zostałem magistrem historii. Z tego też względu wyszperałem artykuł, który stał się zaczątkiem, a w pewnym sensie nawet podstawą, mojej pracy magisterskiej. Mocno go później przerobiłem, gdyż z paroma, zamieszczonymi w nim danymi, mógłbym dzisiaj polemizować. Niemniej, wersja poniższa jest tą pierwotną, krótszą, ale mimo wszystko w wielu miejscach pokrywającą się z fragmentem pierwszego rozdziału mojej pracy. Może kiedyś opublikuję tutaj i tą nowszą, rzetelniejszą wersję... Tekst pierwotnie pojawił się w RF nr 5/05 i można go uznać za pierwszy przyczynek do późniejszej magisterki. Drugi impuls pojawił się dwa lata później, wraz z premierą "300" (wtedy już wiedziałem o czym będzie moja praca). Ostatni etap tej podróży (czyli zakończenie pisania i obrona) nastąpił po kolejnych dwóch latach. Fajnie się pisało, fajne były te studia - teraz pora zabrać się za prawdziwe życie...

PS: Obraz, który ozdabia poniższy tekst, to dzieło Jacquesa Louisa Davida, pt.: "Leonidas pod Termopilami", z 1814 roku.


W 480 roku p.n.e. na styku północnej i środkowej Grecji rozegrała się bitwa, która na zawsze miała stać się symbolem wielkiego męstwa, poświęcenia i oddania swojemu krajowi, a także symbolem walki, do której dochodzi i która jest niestrudzenie prowadzona, mimo, że jej wynik jest z góry przesądzony.

Przegrana we wrześniu 490 r. przez Persów bitwa pod Maratonem tylko czasowo zapewniła bezpieczeństwo Grekom. Do tej pory, bowiem rządzący Persją król Dariusz chciał tylko ukarać Ateny i Eretrię za poparcie powstania Jonów w Azji Mniejszej, do jakiego doszło w latach 499-494. Teraz natomiast Persowie zaczęli poważnie myśleć o podboju całej Grecji. Realizację tego planu opóźniła śmierć Dariusza w 485 r. i wybuch powstania w Egipcie. "Zabrał" się za niego już następca Dariusza, Kserkses, który rządził perskim imperium w latach 485-465. Wiosną 480 zgromadził on ok. 300 000 żołnierzy, 1207 trier oraz 13 000 małych statków transportowych i z taką armią ruszył na Grecję. Persowie przekroczyli Hellespont, budując na nim "mosty" z zakotwiczonych i połączonych bokami okrętów, przeszli przez Trację i Macedonię, aż w końcu wkroczyli do północnej Grecji. Ich bezpośrednim celem były Ateny. Grecy postanowili bronić swych północnych ziem, ale kiedy okazało się, że pozycja w dolinie rzeki Tempe (północna Tesalia), może być okrążona, Spartanie wycofali się na Przesmyk Koryncki, który zaczęli fortyfikować. Tesalia została bez walki oddana w ręce wroga.

Opór Persom postanowiono stawić dopiero w, leżącym ok. 150 km od Aten, wąwozie Termopile w górach Kallidromos. Było to najdogodniejsze do obrony miejsce, znajdujące się na trasie marszu armii Kserksesa. Obrona wąwozu została powierzona samemu królowi Sparty: Leonidasowi. Do jego, liczącej 300 żołnierzy, gwardii dodano 400 hoplitów z Teb, 700 z beockiego miasta Thespiai, 1000 Fokijczyków, 1000 Malijczyków, a także pospolite ruszenie Loków wschodnich. Łącznie armia dowodzona przez Leonidasa liczyła ok. 8000 ludzi.


Pierwsze dni walk zakończyły się odparciem ataków Persów, którzy stracili w nich wielu żołnierzy. We frontalnej walce z lepiej wyszkolonymi Grekami nie mieli szans. Grecka falanga była dla nich "przeszkodą" nie do sforsowania. Dopiero zdrada Malijczyka Efialtesa dała Persom przewagę. Wskazał on im, bowiem górską ścieżkę przez przełęcz Anopaia. Dzięki temu armia perska, przedostając się na tyły wroga, mogła zastosować manewr okrążający. Wspomniana ścieżka była broniona tylko przez Fokijczyków, którym uprzednio zadanie to powierzył Leonidas. Dowodzona przez Hydarnesa gwardia perska bez trudu sobie z nimi poradziła. Król Sparty dowiedział się o tej klęsce wystarczająco wcześnie, aby zdążyć się wycofać. Pozostał jednak wierny obowiązującym w Sparcie zasadom kodeksu wojskowego, które mówiły, że w obliczu wroga nie wolno się cofnąć z raz zajętej pozycji. Większość sił greckich odesłano, a przy Leonidasie pozostali tylko wszyscy Spartanie, a także oddział Teban i Thespijczyków. Ta garstka wojowników stawiała dzielnie opór Persom, aż do południa trzeciego dnia. Dopiero, kiedy zjawił się Hydarnes reszta Spartan opuściła przybrzeżną drogę, będącą do tej pory terenem walki i cofnęła się na zbocze Oity. Tutaj została otoczona i wybita. Dopełnił się, z góry przesądzony, los mężnych hoplitów. Jednak ich ofiara nie była daremna, gdyż powstrzymanie Persów na trzy dni, umożliwiło greckiej flocie ucieczkę z zajętej wcześniej pozycji u północnego przylądka Eubei: Artemizjonu. Okręty Greków przeprawiły się przez niezwykle wąską cieśninę między Eubeą a lądem stałym (miejscami mogły przez nią płynąć, obok siebie, tylko dwie triery) i popłynęły na południe. Gdyby na lądzie stałym, w tym miejscu, byli już Persowie, los greckiej floty byłby z pewnością przesądzony. Niestety konsekwencją przegranej pod Termopilami było opanowanie przez armię Kserksesa całej środkowej Grecji. Z kolei wspomniana wyżej grecka flota, wprost spod Artemizjonu dopłynęła do wybrzeży wyspy Salaminy. Tutaj z końcem września 480 r. doszło do kolejnej słynnej bitwy (tym razem morskiej) wojen grecko-perskich. Ale to już temat na odrębny artykuł.

Według Herodota pod Termopilami zginęło 298 Spartan. Dwóch z 300 Leonidas odesłał ze względu na to, że nie byli oni zdolni do walki (jeden ślepy, drugi chory...). W istocie jednak na polu walki śmierć poniosło znacznie więcej wojowników pochodzących ze Sparty. Należy, bowiem pamiętać, że ludność Sparty była podzielona na trzy oddzielne warstwy. Spartiaci to była w istocie tylko arystokracja, natomiast na ludność Sparty składali się jeszcze periojkowie (ludzie wolni, lecz nie posiadający żadnych praw politycznych) oraz heloci (ludność zależna, wywodząca się z pierwotnych mieszkańców podbitych przez Spartiatów krain). Z każdym Spartiatą na wojnę szli także heloci. Nie inaczej było w trakcie wojen grecko-perskich. Na każdego pełnoprawnego obywatela przypadało, co najmniej kilku niewolników. Z pewnością, więc pod Termopilami zginęło znacznie więcej Spartan niż 300. Jednak to właśnie wspomniana liczba weszła do historii i kultury ludzkości, dając świadectwo niezwykłej odwagi i poświęcenia spartańskich wojowników. Jak to zwykle bywa na firmament wyniesiona została tylko arystokracja. Ofiara helotów uległa zapomnieniu. No cóż, widać tak, już musi być, że prawdziwymi bohaterami zostają panowie, a nie niewolnicy.

Brak komentarzy: