środa, 11 lutego 2009

Superman/Batman #1

I jeszcze jeden starusieńki tekst o komiksie. I ponownie o zeszycie z cyklu Dobry Komiks. Kurcze, to była naprawdę fajna inicjatywa i patrząc na aktualne ceny komiksów autentycznie żałuję, że wtedy nie kupowałem wszystkiego jak leci. Dzisiaj, chcąc mieć komiks z superbohaterami po polsku, trzeba wysupłać ponad 50 zeta (bo tyle kosztują komiksy z Mucha Comics). Kiedyś wystarczyła niecała szóstka (mniejsza już z jakością wydania). Eh, znowu mi się na sentymenty zebrało... Recenzja pochodzi z numeru 3/2005.


Stało się! Doczekaliśmy się w reszcie, w naszym kraju, komiksu DC za przystępną cenę. Uraczono nas co prawda doskonałymi Batmanami, jednym albumem z Green Lanternem, a także historią z Green Arowem (pewnie coś jeszcze pominąłem), ale wszystko to były drogie, ekskluzywne paperbacki. Przeciętny czytelnik czekał na coś lżejszego w odbiorze, nastawionego głównie na rozrywkę, no i przede wszystkim tańszego. Od ostatniego numeru TM-Semicowskiego Batman & Superman (nie mylić z omawianym teraz Superman/Batman) nie ukazał się Polsce żaden zeszytowy komiks, prezentujący jakiegoś bohatera ze świata DC (Lobo nie liczę, bo taki dosyć "nietypowy" bohater). Teraz, za sprawą Dobrego Komiksu, to się zmieniło. Panie i panowie oto: Superman/Batman- seria całkiem świeża, lekkostrawna i... tania.

"The World's Finest"(przetłumaczone jako "Najlepsi na świecie") to sześcioczęściowa historia, która ukazała się w pierwszych numerach serii Superman/Batman. Dokładnie to chodzi o numery z okresu: X 2003-III 2004. Jak więc widać mamy tutaj do czynienia z bardzo młodą, tak serią, jak i historią w jej ramach zaprezentowaną. Polski wydawca postanowił rozłożyć ją na trzy numery (w każdym komiksie po dwie części oryginału). Jest to popularna metoda podziału amerykańskich opowieści, którą spotyka się u nas już od czasu pierwszych komiksów z TM-Semic. Dwie części w jednym zeszycie to w sam raz, ale głodny czytelnik i tak chciałby więcej. Jeśli chodzi o same wydanie to niestety da się zauważyć pewien spadek jakości w porównaniu z wcześniejszymi zeszytami Dobrego Komiksu. Niby 52 strony(razem z okładką), a komiks sprawia wrażenie bardzo cienkiego. Jest to spowodowane zastosowaniem papieru o mniejszej gramaturze. Jego jakość nadal jest zadowalająca, jest jednak wyraźnie cieńszy, a to naprawdę zły sygnał (obyśmy nie musieli znowu trzymać w rękach "szaraka", dobrze znanego z komiksów TM-Semic). Druk nie pozostawia nic do życzenia, tłumaczenie również. Plus należy się także za stronę klubową, z której dowiadujemy się co nieco o ostatnich przygodach Batmana i Supermana (w ich własnych seriach) oraz możemy poznać kilka informacji na temat planów wydawniczych DC. Niby nic wielkiego, ale sprawia naprawdę sympatyczne wrażenie. W zasadzie jedynym minusem polskiego wydania jest więc ten nieszczęsny papier. Ech, cóż począć?

Zostawmy może kwestię polskiego wydania i przyjrzyjmy się samej historii. A ta, trzeba przyznać, prezentuje się bardzo dobrze. Batman i Superman już nie raz spotykali się w jednym komiksie, lecz to wcale nie znaczy, że jest to już pomysł kompletnie wyeksploatowany. W rękach sprawnego scenarzysty wspólne przygody Gacka i Harcerzyka naprawdę mogą stać się wspaniałym, rozrywkowym komiksem. Na szczęście scenarzysta "The World's Finest" Jeph Loeb to autor, co najmniej, bardzo sprawny, który nieraz udowodnił, że potrafi tworzyć interesujące (nierzadko wybitne) historie superbohaterskie (m.in.: "Batman: The Long Halloween", "Daredevil: Yellow", "Superman: For All Seasons"- wszystkie z rysunkami Tima Sale'a). A jaka jest ta historia? Przede wszystkim dobrze poprowadzona, wciągająca, mająca pewien rozmach. Po dwóch pierwszych częściach trudno jednak coś więcej o niej napisać. Zobaczymy jak wszystko się potoczy. Na razie zapowiada się ciekawie. Oto wielki wróg Supermana: Matallo znów postanawia namieszać (tak naprawdę nie wiadomo o co dokładnie mu chodzi), do Ziemi zbliża się wielki kawał planety Krypton (kryptonit wielkości Australii!), a prezydentem USA jest nie kto inny jak sam ... Lex Luthor (tych co nie wiedzą informuję, że jest on największym, najbardziej nieustępliwym i najstarszym wrogiem Supermana). Fajnie, że Amerykanie dostrzegli wreszcie, że prezydent ich kraju nie koniecznie musi być dobrym i miłym faciem, który wszystkich kocha, strzeże pokoju, sprawiedliwości itd. No, ale nie ma się co dziwić, przecież mają Busha. Ogólnie cała fabuła dopiero się rozkręca. Widać jednak, że będzie ciekawie i cała przygoda na pewno nieźle namiesza w życiu naszych bohaterów. Nie piszę nic więcej, bo nie chcę psuć przyjemności czytania. A jest tu naprawdę kilka miłych smaczków, które warto odkryć samemu. Co do poziomu samej historii to nie jest ona jakoś specjalnie ambitna i oryginalna. Ot, przyjemny, rozrywkowy komiks, dla młodszych czytelników. Superman/Batman miał być zwykłym (ale dobrym) komiksem superbohaterskim, przeznaczonym głównie dla nastolatków i tym właśnie jest. Udana rozrywka dla konkretnego odbiorcy. Cudów więc nie oczekujcie! Aha, jeszcze jedno: aby w pełni cieszyć się historią , wcale nie trzeba być wieloletnim maniakiem któregokolwiek z tytułowych bohaterów. Ten komiks można czytać spokojnie, nawet nie mając podstawowych inforamcji o Supermanie, czy Batmanie. Nie ma tu bowiem jakichś większych nawiązań (utrudniających kojarzenie faktów lub postaci), do wcześniejszych przygód naszych bohaterów.

Teraz sprawa oprawy graficznej. Tutaj muszę przyznać, że się zawiodłem. Jasne, wszystko ładne, kolorowe, efektowne, ale co z tego skoro kreska Eda McGuinnessa zwyczajnie mi się nie podoba. O ile jeszcze Batman wygląda całkiem nieźle, to Superman sprawia naprawdę słabe wrażenie. McGuinness ma bowiem charakterystyczny, kreskówkowy styl rysowania, przez co twarze ludzkie są całkowicie nieproporcjonalne i takie jakieś "dziecinne". Batman wygląda dobrze, bo nosi maskę, ale kiedy ją ściąga jest równie brzydki jak Superman (sic!). Również przesadna, kanciasta muskulatura nie sprawia dobrego wrażenia. Jedynie do kadrowania i scen akcji nie można się przyczepić. Również kolor, nałożony przez Dave'a Stewarta, sprawia dobre wrażenie (zwłaszcza kolorystyka cmentarza i kanałów w Gotham). Co z tego jednak, skoro wszystko psują nierealistyczne postacie? Komuś taki styl rysowania może się podobać- mnie niestety nie. Na szczęście scenariusz jest na tyle fajny i dobrze napisany, że jakoś można te rysunki przetrawić.

Tradycyjnie, pora na podsumowanko. Otóż Superman/Batman to przyjemny, rozrywkowy komiks, który bardzo dobrze się czyta i który nie wymaga od nas jakichś głębszych przemyśleń czy refleksji. Po prostu: wyłączamy mózg i zagłębiamy się w lekturze. Nie myślcie jednak, że "Njalepsi na świecie" to historia prostacka i głupia. Prosta- tak, prostacka- nie. Dla pana Loeba naprawdę należą się brawa. Człowiek ten udowadnia, że rozrywkowe opowieści superbohaterskie to nie tylko nieustanne łubu-du. Właśnie tak powinny być pisane komiksy akcji dla młodszego czytelnika (szkoda, że w większości nie są). Fanom Supermana lub/i Batmana oczywiście tego komiksu polecać nie trzeba, gdyż głodni nowych historii ze swoimi ulubieńcami i tak po niego sięgną. Polecam natomiast reszcie czytelników. Superman/Batman to nic wspaniałego czy przełomowego. Po prostu solidne czytadło (czytadełko?), które zapewnia całkiem godziwą rozrywkę. Scenariusz naprawdę dobry, a rysunki... no cóż, może akurat wam przypadną do gustu bardziej niż mnie?

"Superman/Batman: Najlepsi na świecie"
Części 1,2 z 6
Scenariusz: Jeph Loeb
Szkic: Ed McGuinness
Tusz: Dexter Vines
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Rafał Belke
Wydawca: DC Comics (2003)
Wydawca PL: Axel Springer Polska (2005)
Liczba stron: 48
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy cienki
Druk: kolorowy

Brak komentarzy: