środa, 7 stycznia 2009

Kaerelki i inne takie

Dwa wpisy przerwy wystarczą- pora wrócić do komiksów. Dzisiaj chciałem pochwalić się laurką, jaką zrobiłem dla KRLa. Pierwszy raz pojawiła się ona w numerze 5/2006. Mam nadzieję, że nikogo nie zemdli ilość lukru w niej zawarta. Gdyby przypadkiem stało się inaczej, to jutro wrzucę coś mniej słodkiego i bezkrytycznego (i nie poświęconego komiksowi Karola).


Karol "KRL" Kalinowski to jeden z najwybitniejszych polskich komiksiarzy młodego pokolenia. Rysował, jak sam mówi, od zawsze, ale prawdziwe zabłyśnięcie jego gwiazdy na krajowym komiksowym firmamencie wiąże się z nieodżałowanym "Produktem". To tutaj KRL pokazał światu swoje "Kaerelki"- komiks pod każdym względem niezwykły.

Ale, o co chodzi?- spytacie. Otóż "Kaerelki" to potoczna nazwa jednoplanszowych komiksów, które Karol tworzył dla wspomnianego magazynu. Każdy z tych komiksów charakteryzował się niezwykłym klimatem i świetnym poczuciem humoru. We wspomnianych komiksach zawsze występowała grupka pokręconych dzieciaków, które miały z goła niedziecięce spojrzenie na świat. Ot, takie inteligentne, cyniczne smarkacze, których rozważania filozoficzne niejednego wprawiłyby w osłupienie. Zgraja poetów, samobójców i schizofreników. Tak, "Karelki" zaprawdę mają swój klimat. Bez wątpienia jest to komiks humorystyczny, z tym, że mowa tu o humorze najczarniejszym z czarnych. Śmierć, kataklizmy, nieszczęśliwe wypadki- znajdziemy tu wszystko. Jednak sposób, w jaki podano ten rodzaj humoru, po prostu powala. No i te puenty na końcu każdej historii. Inteligentne puenty trzeba dodać. W ogóle sposób, w jaki myślą i wyrażają się bohaterowie stworzeni przez KRLa nie może nie wywierać wrażenia. Ogólnie: pomysł i wykonanie tych komiksów to absolutne mistrzostwo!

Sam komiks, o którym traktuje niniejszy artykuł to zbiór tego, co KRL stworzył dla "Produktu" plus kilka premierowych historyjek. Oprócz tradycyjnych "Kaerelek" znajdziemy w nim również "inne takie", czyli kilka komiksów KRLa utrzymanych już w nie tak mrocznym klimacie, ale nadal epatujących doskonałym humorem. Aha, no i jest jeszcze prawdziwa perełka, w postaci (znanej również z łam "Produktu") dłuższej historii, z typowo kaerelowskimi (kaerelowymi?) zakręconymi dzieciakami, pt.: "Kwiatuszek". Dla mnie prawdziwa bomba. Właściwie to w tym zeszyciku mamy wszystko, czego fan "krótkometrażowej" twórczości KRLa potrzebuje do szczęścia. Jeśli chcecie mieć to, co najlepsze w twórczości tego autora to dokupcie sobie jeszcze dwutomową "Ligę Obrońców Planety Ziemia" i zeszytowe "Osiedle Swoboda", w którym ukazuje się kaerelowe "New Kids On The Blok". Po poznaniu tych historii zrozumiecie jak niezwykłym talentem obdarzony jest ich twórca.

Wiecie mniej więcej, czego spodziewać się po warstwie fabularnej, a jak przedstawia się sprawa oprawy graficznej? KRL ma bardzo charakterystyczny sposób rysowania. Takie niezwykle uproszczone, tworzone według zbliżonego schematu postacie, które mają małe ciałka, wielkie głowy i praktycznie zero detali (oczywiście, jeśli w jakieś historii pojawiają się dresy, to proporcje ciało-głowa są w ich przypadku odwrotne). Idealnie to pasuje do takiego rodzaju opowieści, jakim są te tworzone przez KRLa. Sam zeszyt jest czarno-biały i właściwie większych fajerwerków graficznych w nim nie uświadczymy, ale też nie o nie tutaj chodzi. Mnie osobiście kreska i sposób rozplanowania kadrów na stronie bardzo odpowiada.

Ok, pozachwycałem się, polałem hektolitry wazeliny i upaćkałem klawiaturę śliniącym się jęzorem... czas, więc na wady omawianego zeszyciku. Na co?! Tutaj nie ma wad. Na pewnym forum spotkałem się z opinią, że jedyną wadą "Kaerelek i innych takich" jest to, że jest ich tak dużo. Tego zeszytu nie da się przeczytać na raz, gdyż jednorazowej dawki tak świetnych komiksów po prostu nie da się w pełni przetrawić i odebrać, tak jak na to zasługuje. Sam nie wiem, czy się z tą opinią zgodzić, gdyż ja sobie "Kaerelki" systematycznie dawkowałem (zresztą i tak znałem większość tych historii z łamów "Produktu"). Uczciwie trzeba jednak przyznać, że coś faktycznie jest na rzeczy. No, ale to przecież nie wada, a jeszcze jedna zaleta i dowód niezwykłości tych komiksów. Są, więc jakieś wady? Jest jedna: nakład. "Kaerelki i inne takie" wydano w liczbie zaledwie 200 egzemplarzy. Przykro mi w związku z tym drodzy państwo, ale chyba nie dane wam będzie się nimi zachłysnąć. Szukajcie jednak, a może znajdziecie. Allegro, giełdy, czy choćby stare "Produkty"- komiksy KRLa po prostu trzeba poznać! Na zakończenie zaś mały cytacik, co by wam smaka narobić (hasło to wypowiada pewien chłopiec, kiedy ksiądz mu robi wymówki, za nieobecności na katechezie): "W czasie religii siedzę na Tekkenie... Też się kupy nie trzyma, ale można se refleks ćwiczyć". Hmm...

"Kaerelki i inne takie"
Scenariusz: Karol "KRL" Kalinowski
Rysunki: Karol "KRL" Kalinowski
Wydawca: Gil i spółka (2006)
Liczba stron: 60
Format: 21 x 15 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały

Brak komentarzy: