czwartek, 1 stycznia 2009

Blacksad: Pośród cieni

Imprezowanie przebiegło łagodniej niż zakładałem (miałem nadzieję?), więc dzisiejszy tekst jednak się pojawia. Zatem, bez zbytecznego ględzenia, zapraszam do lektury artykułu z numeru 2/2005. Może komuś ta pisanina uprzyjemni początek roku...


Komiks, który wam dzisiaj przedstawię jest obecny na naszym rynku już dosyć długo, bo od listopada 2001. Czemu więc zajmuję się takim "starociem"? Jak to czemu? Bo jest tego wart aby się nim zająć. Naprawdę w Polsce nie znajdziecie wielu lepszych albumów, a już na pewno tak pięknie wydanych. Poza tym opisywałem już nieraz komiksy o wiele starsze od tej pozycji (np. historie ze Spider-manem z pierwszej połowy lat 90-tych). A zresztą co się będę tłumaczył. Rynek komiksowy to nie rynek gier komputerowych. Tutaj z wiekiem dzieło nie traci nic na swej wartości. Nie ma czegoś takiego jak starzenie się grafiki komiksowej. Zmieniają się trendy, style, formy kolorowania, ale najważniejsza rzecz, czyli szkic jest od lat wykonywany ołówkiem i nic nie wskazuje, aby miało się to kiedykolwiek zmienić.

Dobra, trochę się rozpisałem na temat, który w ogóle nie powinien być tutaj poruszany, a więc już szybko wracam do sedna tego artykułu. "Blacksad" to komiks autorstwa dwójki Hiszpanów: Juana Diaza Canalesa (scenariusz) i Juanjo Guarnido (rysunki). Twórcy ci, zanim zajęli się komiksami, pracowali przy tworzeniu filmów animowanych i to wyraźnie widać (nie jest to wcale zarzut). Ich dzieło ma bowiem dużo poetyki spotykanej w produkcjach filmowych (nie tylko animowanych) i podczas całej lektury nieustannie towarzyszy nam uczucie oglądania dobrze nakręconego, klimatycznego kryminału z lat 50-tych. Co charakterystyczne, mimo że cała historia jest bardzo mroczna i dosyć brutalna to główni jej bohaterowie są zwierzętami (niczym w kreskówkach Disneya). Nie dziwi to zresztą tak bardzo, gdy dowiemy się że pan Guarnido jest animatorem w studiach wielkiego Walta.

Jeśli już wspomniałem o rysunkach, to może przyjrzyjmy się temu elementowi nieco bliżej . Tak więc ponownie przypominam: "Blacksad: Pośród cieni" to mroczny kryminał z animorficznymi bohaterami. Takie założenie z pewnością postawiło przed rysownikiem szereg trudności, ale też pozwoliło na wprowadzenie wielu nowatorskich rozwiązań, których próżno szukać w innych komiksach. Podstawową zaletą ukazania bohaterów jako zwierząt jest możliwość przypisania odpowiednim charakterom odpowiedniego "pyska". I tak: tytułowy bohater tej opowieści jest czarnym, tajemniczym kotem, komisarz policji to owczarek niemiecki, a "spec od mokrej roboty" to kawał oślizgłego gada. Takie rozwiązanie pozwala nie tylko uwypuklić poszczególne cechy charakteru, ale też dać prawdziwe pole do popisu przy rysowaniu sposobu poruszania się czy mimiki. I na tym polu Guarnido naprawdę się popisał. Jego bohaterowie mają zwierzęce oblicza, ale jednocześnie są tak niesamowicie ludzcy, że nie raz zastanawiałem się: "jak ten gość to zrobił ?". Ok, zostawmy na chwilę same postacie i przyjrzyjmy się grafice jako takiej. A ta jest po prostu mistrzowska. Z ręką na sercu: dawno nie widziałem tak dopracowanych ilustracji. Doskonałe kadrowanie, proporcje, operowanie perspektywą. Do tego wszystkiego niezwykły realizm i szczegółowość kreski. Aha i jeszcze wisieńka na torcie, czyli kolory- wspaniałe, "malarskie" kolory, których tonacja zmienia się w zależności od akcji. To ilustracje budują klimat tego komiksu i w głównej mierze stanowią o jego wartości artystycznej. Naprawdę musicie to zobaczyć. Gwarantuję, że już nigdy nie będziecie patrzeć na zwierzęcych bohaterów jak na milusie, głupiutkie stworki ze schematycznych bajek dla dzieci.

Teraz co nieco o scenariuszu. Tutaj mamy do czynienia z dość standardową opowieścią kryminalną. Czy to wada? Raczej nie. Myślę, że właśnie taka a nie inna historia pozwoliła rysownikowi rozwinąć skrzydła i sprawiła, że "Blacksad" jest komiksem tak niezwykłym, a jednocześnie łatwym w odbiorze dla szerszej grupy czytelników. Cała akcja rozgrywa się wokół śledztwa jakie prowadzi Blacksad w sprawie zabójstwa swojej byłej kochanki. Okazuje się, że sprawa jest naprawdę dosyć poważna i jeszcze parę osób będzie musiało zginąć zanim wszystko wyjdzie na jaw. Nie chcę za dużo pisać, bo jak wiadomo nic tak nie psuje dobrego kryminału jak zdradzenie "kto zabił", ale gwarantuję że całość czyta się naprawdę całkiem lekko i przyjemnie. Jednak to, że opowieść jest przyjemna w odbiorze nie znaczy wcale, że jest w jakiś sposób naiwna, co to, to nie. Wszystko trzyma się kupy i narrator zgrabnie prowadzi nas przez całą intrygę aż do nieuniknionego końca. Przy tym nie zapomina o ciekawym nakreśleniu osobowości swoich bohaterów, dzięki czemu mamy prawdziwy przegląd rozmaitych ludzkich postaw życiowych. Mnie osobiście szczególnie przypadł do gustu (oczywiście oprócz samego Blacksada) komisarz Smirnov (fajne nazwisko, nie?)- prawdziwy idealista, który ma swoje zasady, a przy tym dobrze wie, że nie zawsze wszystko da się prosto i legalnie rozwiązać. Ogólnie o scenariuszu można napisać to, że nie jest może odkrywczy i zbyt oryginalny, ale na pewno ciekawy i wciągający. Kto powiedział, że każdy wybitny komiks musi zawierać ciężką, trudną fabułę poruszającą ważne problemy psychologiczne, społeczne, naukowe etc?

Dobra, kończę powoli to przynudzanie, bo pewnie już chcecie się zabrać do lektury. Ale czy was naprawdę przekonałem do Blacksada. Przecież ja się zachwycam prawie każdym komiksem jaki tutaj opisuję, więc czym ten się różni od pozostałych?- zapytacie. Hm, w zasadzie to wszystkim. Nie jest to ani komiks super-bohaterski, ani humorystyczny. Nie ma tu miejsca na fantastykę, czy absurdalne poczucie humoru. Co więc w nim takiego wyjątkowego? Może właśnie ten realizm, ta prawdziwość bohaterów, którzy będąc zwierzętami są zarazem ludźmi- autentycznymi, ułomnymi ludźmi. Jest wiele Komiksów z animorficznymi bohaterami, ale niewiele dorównuje historii "Blacksad: Pośród cieni" (oczywiście oprócz fenomenalnych przygód Usagiego Yojimbo, które są poza wszelką konkurencją). Aha, jeszcze jedno: na naszym rynku dostępny jest również drugi tom przygód Blacksada pt.: "W śnieżnej bieli". Jest to niezwykła opowieść, która pod żadnym względem nie ustępuje "Pośród cieni" i dlatego zasługuje na osobne omówienie (kiedyś...). Ok, teraz już na serio kończę, jeszcze tylko raz wspomnę o fenomenalnych, dopracowancyh, przepięknych rys...

"Blacksad: Pośród cieni"
Scenariusz: Juan Diaz Canales
Rysunki: Juanjo Guarnido
Tłumaczenie: Arno
Wydawca: Dargaud Editeur (2000)
Wydawca PL: Siedmioróg (2001)
Liczba stron: 48
Format: 24 x 32 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy

Brak komentarzy: