środa, 21 stycznia 2009

Olaf_22

Zrobił się ostatnio przekładaniec: raz komiks, raz gra. Zatem, wedle tej reguły, dzisiaj zapraszam do tekstu poświęconego komiksowi. Wszystko, co sądzę o dziele Śledzia napisałem poniżej, więc oszczędzę Wam zbędny, przydługi wstęp. Recka pochodzi z numeru 11/2005. Mam tylko nadzieję, że Michał nie będzie miał mi za złe, że wykorzystałem kadry z jego komiksu (jako komiks prasowy Olaf nie posiada okładek...).

Poniższy artykuł nie będzie typową recenzją. Będzie raczej czymś w rodzaju próby zwrócenia waszej uwagi, zachętą, a może nawet zwykłą reklamą. Minusów nie wyliczę. Nikogo nie skarcę. Tylko poinformuję. Komiks, o którym traktuje ten tekst nie jest dostępny w księgarniach, czy w kioskach. On nigdy nawet nie ukazał się oddzielnym drukiem. Warto jednak się nim zainteresować i przeczytać go. A dlaczego? Odpowiedź poniżej.


Kiedy jakiś czas temu pisałem recenzję komiksu „Kid Paddle: Zabawy niegrzecznych chłopców”, dotarło do mnie, że komiksów o graczach wcale nie ma tak dużo, jak można by się tego spodziewać. Były oczywiście komiksy na podstawie gier, gry na podstawie komiksów, w reszcie gry posiadające w sobie elementy komiksowe (np.: Max Payne). Ale co z komiksami, które opowiadałyby o nas- zwykłych, szarych, prostych, nierzadko maniakalnych graczach? Niedawno odkryłem piękno serii „Osiedle Swoboda” autorstwa Michała "Śledzia" Śledzińskiego. Przyznaję się: komiks ten wciągnął mnie bez reszty. Czemu? Pomimo wielu absurdalnych zdarzeń, jakie w nim mają miejsce, jest to dzieło, w którym znalazłem masę elementów jakby żywcem wyjętych z mojego własnego życia (zwłaszcza w historiach drukowanych w Produkcie). Za mało jednak było w „Osiedlu Swoboda” gier komputerowych- stałego elementu mojego marnego żywota. I wówczas przeglądając pożyczony od kumpla Produkt 5/2003 trafiłem na cztery dwustronicowe historie o Olafie. Wtedy mnie olśniło. Tak, to jest to! Komiks o mnie, o moim pokoleniu- ludziach niby dorosłych, ale nadal żyjących w cudownym świecie gier komputerowych. Historie owe były krótkie, lecz niezwykle treściwe. Dwie strony, a taki przekaz. Nic dodać, nic ująć. W tymże Produkcie znalazłem informację, że wszystkie komiksy z Olafem zamieszone były swego czasu w Świecie Gier Komputerowych. Szczęśliwym trafem udało mi się do nich dotrzeć*. Okazało się, że Olaf w kolorze wygląda jeszcze lepiej niż w czerni i bieli. No, ale może na chwilę przystopujmy, odetchnijmy i zastanówmy się nad genezą tych historyjek.

Śledziu to na polskiej scenie komiksowej persona powszechnie znana i szanowana. Człowiek niby niepozorny, jakich wielu w tym kraju, ale naprawdę prawdziwa osobowość, którą powinno się stawiać za wzór początkującym twórcom komiksów (ojej, ale posłodziłem...). Zaczynał od publikowania swoich rysunków w Secret Service. Jego prace zdobiły również kolejne Kompendia Wiedzy (przekartkujcie KW #1, a zobaczycie, że większość obrazków ma podpis: Śledziu 95). Następnie była stała współpraca ze wspomnianym już Światem Gier Komputerowych. To wtedy narodził się „Fido i Mel”. Równocześnie Śledziu tworzy fanzin Azbest. Czas mija i nadchodzi rok 1999. Do kiosków trafia wtedy pierwszy numer Produktu- pisma, które rewolucjonizuje polską scenę komiksową. Śledziu zajmuje w nim stanowisko red_nacza. To właśnie dzięki współpracy z Produktem wybija się czołówka polskich młodych komiksiarzy (Tomasz i Bartosz Minkiewiczowie, Tomasz Lew Leśniak i Rafał Skarżycki, Clarence Weatherspoon, KRL i wielu innych). Nie czas jednak i miejsce, aby rozwodzić się nad wielką rolą, jaką odegrał Produkt w kształtowaniu współczesnego, polskiego poletka komiksowego. Wróćmy, więc do Śledzia. A ten, cały czas, współpracował z ŚGK. Owocem tej współpracy był m.in. kultowy (przynajmniej dla mnie i jeszcze kilku innych osób) „Matrix według Śledzia”. Następnie na potrzeby ŚGK powstają historie „Hart&Kor” oraz nasz dzisiejszy bohater „Olaf_22”. Warto wspomnieć, że po upadku ŚGK (a wydaje mi się, że jeszcze i przed nim- ba, jestem tego niemal pewien) Śledziu zaczął też tworzyć na potrzeby pisma Play (co czyni do dnia dzisiejszego). Właściwie dotarliśmy już do powstania „Olafa_22”, więc można by zakończyć przedstawianie dotychczasowej twórczości pana Michała. Na, ale dla formalności dodam tylko, że w 2004 Produkt schodzi z tego świata, a Śledziu wypuszcza regularną serię „Osiedle Swoboda”, będącą kontynuacją historii, które swego czasu gościły w P. Po co ta cała moja paplanina? Zauważcie, że przez całą swoją karierę Śledziu współpracował z pismami o grach komputerowych. Wpierw było amatorskie rysowanie dla SS, potem stała współpraca z ŚGK, no i teraz tworzenie dla Playa. Od razu staje się jasne, że to nie przypadek. Śledziu jest wielkim fanem gier komputerowych i doskonale to widać w jego komiksach. A w którym najlepiej? Właśnie w „Olafie_22”. Autor powstanie tego komiksu tłumaczył chęcią przemycenie "swobodnych" klimatów do swoich prac drukowanych w ŚGK. Myślę, że to zamierzenie udało mu się zrealizować w stu procentach.


Olaf to chłopak taki jak każdy z nas (dotyczy tych, którzy już skończyli szkołę średnią, ale nie tylko...). Ma swoje życie, problemy, przyjaciół. Ale ma też hobby- gry komputerowe. I to właśnie wokół gier kręcą się jego przygody. Nie ma sensu streszczać teraz tych krótkich opowiastek. Wystarczy, że wspomnę tylko, iż opowiadają one o takich rzeczach jak: oszczędzanie, nostalgia za starymi grami, kontakty z dziewczynami, czy wreszcie stosunek otoczenia do człowieka, który jest maniakiem gier i komputerów. Wszystko to podane oczywiście wyjątkowo lekko i z charakterystycznym dla Śledzia humorem. Mnie osobiście najbardziej podobał się pierwszy komiks z Olafem. Chłopak odwiedza w nim rodzinny dom i po wyciągnięciu z pod łóżka starej Atarynki zaczyna całonocną posiadówę z joyem w ręku, podczas której powracają do niego wspomnienia z dzieciństwa. Jednak warto poznać wszystkie historie z Olafem, zwłaszcza, że powstało ich raptem 9 (w tym jedna czarno-biała). 9 opowieści x 2 strony każda= 18 stron lektury. To chyba niezbyt dużo, nawet dla tych z was, którym szkoda czasu na czytanie komiksów?

Mnie „Olaf_22” urzekł swoim autentyzmem. Ten komiks nie jest wyssany z palca- wydarzenia są fikcyjne, ale jak najbardziej realne. Od razu widać, że Śledziu wie, o czym pisze, że sam w mniejszym, lub większym stopniu, może identyfikować się ze swoim bohaterem. I jestem pewien, ze większość z was też będzie się identyfikować z Olafem. Niby mamy do czynienia z komiksem humorystycznym, ale jego bohater na pewno nie jest postacią abstrakcyjną. To typowy dwudziestokilkulatek z krwi i kości. Nie żaden sztuczny karierowicz, lecz prawdziwy luzak, który w życiu szuka głównie rozrywki, nie zapominając przy tym, na czym świat stoi. Przegrzebcie jeszcze raz kolekcję swoich Światów Gier Komputerowych z 2002 (nr: 2, 4, 5, 7, 8, 9, 10, 11) i 2003 (nr 1) roku. Warto też sięgnąć do wspomnianego na wstępie Produktu 5/2003. Te historyjki to nie żadne wiekopomne dzieła, żaden kanon. Ba, pewnie nawet mało-który z czytelników polskich komiksów je kojarzy. Gwarantuję jednak, że te 18 stron będzie dla was prawdziwą przyjemnością, a podczas lektury nie raz się uśmiechniecie i pomyślicie: "Wow, miałem tak samo!".
* Jeszcze raz, wielkie dzięki Ald!

Brak komentarzy: