niedziela, 4 stycznia 2009

Kroniki miecza #2

Do północy zostało raptem kilka minut, więc na styk zdążyłem z dzisiejszym wpisem. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że niedziela minęła mi bardzo aktywnie. Wpierw (od 9:45 do 16:15) w pracy, potem (po obiedzie) lektura świetnego komiksu "Misterium" i na koniec dnia tzw. zabawy na świeżym powietrzu (studenci rzucają się śnieżkami dopiero po zmroku), po których doskonale zagrzało grzane piwo. A teraz już tekst. Tym razem recenzja drugiej części "Kronik miecza". Pierwotnie miała pojawić się w numerze 3/2007, ale (jak wiadomo) ten się nie ukazał, więc tym samym na mym blogu pojawia się drugi premierowy (choć w istocie stary) tekst.


Chyba jestem jasnowidzem. Naprawdę. Otóż przy recenzji pierwszego tomiku "Kronik miecza" podzieliłem się uwagą, że lektura tomu kolejnego będzie prawdopodobnie moim ostatnim spotkaniem z tą serią. I tak też jest... na szczęście.

I co tu napisać? "Fabuła" dalej jest taka sama, czyli żadna. Dzieje się jeszcze mniej niż ostatnio, a dialogi są jeszcze gorsze. Właściwie to wszystko wygląda tak: jeden z głównych bohaterów walczy z jednym przeciwnikiem, zaś jego brat walczy z drugim (lecz przegrywa, więc nasz naczelny wojownik pomaga swemu braciszkowi i oczywiście wygrywa). Na koniec pojawia się potężna wojowniczka i rozpoczyna się ostatnia walka. Oczywiście ostatnia tylko w tym tomie, bo jak znam życie to walka z Konkubiną Kwiat Lotosu (sic!) będzie zajmowała co najmniej 1/3 tomu kolejnego. Jednym słowem "Kroniki miecza" to niesłychana głupota i jawne obrażanie inteligencji czytelnika. Naprawdę jestem bardzo tolerancyjny i wiele zniosę z tego co mieści się w ramach szeroko pojętego komiksu, ale tym razem ktoś już srogo przesadził. Autor umie rysować, ale co z tego skoro nie umie opowiadać? Ba, nie tyle opowiadać, co w ogóle wymyślać historii. Rozumiem, że w Korei ktoś mógł się pomylić i wydać jego komiks, ale że w naszym pięknym kraju powtórzono ten sam błąd? Żeby jeszcze trochę się popastwić przedstawię kilka konkretów. Walki to oczywiście groźne miny, wyszukane pozy i gigantyczne wybuchy. I właśnie te wybuchy zwróciły moją uwagę. Uwierzycie, że zdarza się sytuacja, iż jeden wybuch jest rozrysowany na dwie strony. Wybuch! Ja rozumiem, że można tak zrobić z bohaterem (lub ich grupą), ale czarno-biały wybuch, na który składa się kilka kresek? Kolejny smaczek to dialogi.-"Ja się przedstawiłam więc i ciebie o to proszę!!" -"Za chwilę poleje się krew, więc nie wyskakuj mi tu z etykietą. Bo robi mi się niedobrze." -"Nieładnie... Nie wypada tak mówić do seksownej damy." Niezłe? To wiedźcie, że to jedna z bardziej rozbudowanych dyskusji w tym komiksie. Aha, zapomniałbym, że pojawia się też kilka stron, które próbują coś wnieść do samej historii. Tu jakiś dziadyga coś mówi, tu jakaś tajemnicza dziewczyna prezentuje nam swoje wątpliwości etc. Tylko, że ja w ogóle nie pamiętam, o co w tym wszystkim chodziło, bo wszystko to tonie w zalewie walki. Zresztą, pewnie i tak nie mam czego żałować. Ostatni zapleśniały rodzynek w tym zakalcu to okładka. Główny bohater siedzi wyluzowany na tronie, u jego nóg wije się kobieta, a brat-towarzysz stoi obok i pilnuje niczym wierny piesek. Każdy młody mężczyzna przecież marzy o takiej sytuacji: dominująca pozycja, uległa kobieta, wierny towarzysz, który jednak zna swoje miejsce...

Czy ten komiks ma jakieś pozytywy? Nie. Ma jednak mniejsze minusy (nie mylić z plusami!). Po pierwsze jest tani. Po drugie mimo wszystko ilustracje ma ładne, więc można sobie przynajmniej pooglądać. Po trzecie czyta się go niesłychanie szybko (jak na te prawie 200 stron), więc wyrzuty sumienia, z powodu zmarnowanego czasu, aż tak bardzo nam nie doskwierają. I wreszcie po czwarte nie jest wydrukowany na śliskim papierze, dzięki czemu można się nim całkiem efektywnie podcierać. No, ale ten ostatni "mniejszy minus", to tylko dla największych hardkorowców, bo mimo wszystko mamy tutaj do czynienia z dziełem kultury (ech) i jako takiemu należy mu się, chociaż szczątkowy szacunek. Poza tym 8 rolek grubego, kolorowego i pachnącego papieru toaletowego kupicie zdecydowane taniej... a i wrażenia będą o wiele bardziej przyjemne (niezatarte?).

"Kroniki miecza" tom 2
Scenariusz: Oh Se-Kwon
Rysunki: Oh Se-Kwon
Wydwca: Daiwon C.I. Inc. (2004)
Wydawca PL: Kasen Comics (2007)
Liczba stron: 192
Format: 12,5 x 19 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały

Brak komentarzy: