piątek, 30 stycznia 2009

Mortal Kombat 4

Na chwilę wracam do bardziej typowych dla tego bloga tekstów i prezentuję artykuł o pewnym mordobiciu. Pochodzi on z numeru 6/2004. Już wtedy wiedziałem, że dla "Reset Forever" będę pisał przede wszystkim o bijatykach.


Powoli dochodzę do wniosku, że mój tekst o Mortal Kombat Trilogy, który znalazł się w poprzednim numerze Reset Forever był początkiem czegoś co chyba można nazwać "akcją propagandową zakrojoną na szeroką skalę". Czemu tak sądzę? No cóż jak widzicie i ten tekścik, który teraz czytacie, dotyczy gry z gatunku określanego mianem mordobicia (i w dodatku to znowu Mortal). Po prostu chcę wam przypomnieć o tym wspaniałym, a niestety zapomnianym gatunku gierek (myślę oczywiście o sytuacji na rynku gier PC). No dobra to chyba tyle tytułem wstępu i wyjaśnień, przechodzę już do właściwego tematu tego tekstu.

Moratal Kombat 4 to jedno z ostatnich prawdziwych mordobić jakie wyszły na PC. Gra ta światło dzienne ujrzała już jakiś czas temu, bo w 1998 roku i od tego czasu na blaszaka nie ukazała się żadna z jej kolejnych części (teraz kolejne Mortale to domena tylko i wyłącznie konsol). Fani smoczej serii czekali na nią dość długo, bo od premiery MK3 minęły trzy lata. Dostali w międzyczasie co prawda Mortal Kombat Trilogy, ale nie była to tak naprawdę kontynuacja w pełnym tego słowa znaczeniu, a jedynie rozbudowana (bardzo rozbudowana) trójka. Ich prośby zostały w końcu wysłuchane i w połowie A.D. 1998, w mniej więcej rok po swej automatowej premierze, na domowych platformach pojawił się czwarty Mortal.


Gra ta owiana była legendą już od momentu pojawienia się pierwszych o niej informacji. Wszyscy bowiem mieli świadomość, że nowy Mortal będzie, zgodnie z panującą wówczas modą, nawalanką trójwymiarową. Każdy był ciekaw jak jego ulubieni wojownicy będą wyglądać w 3D. Gra została w końcu wydana i wszyscy się przekonali, że Mortal w 3D to rzecz naprawdę realna i do tego wcale nie gorsza od swych poprzedników. Ale po kolei.

Tak naprawdę jedynym co goście z Midway naprawdę zmienili w swojej sztandarowej serii była grafika i dlatego jej przyjrzyjmy się na początku. Teraz to co widzimy podczas zabawy w Mk4 na pewno nie zachwyca, ale w roku 1998 wszyscy byli zachwyceni (no prawie...) robotą wykonaną przez grafików. Prawie wszystkie elementy (a na pewno te najważniejsze) składają się z wieloboków, na które nawleczono całkiem ładne bitmapy. Szczególnie ciekawie prezentują się zwłaszcza postacie, tła i rozmaite "firebale". Jedyne, co już w momencie wydania gry budziło zastrzeżenia, to łamiące się niekiedy tekstury wojowników i beznadziejnie wyglądająca krew (a ta przecież w smoczej serii zawsze była niezwykle istotnym elementem). Ogólnie jednak oprawa graficzna MK4 może się podobać nawet dzisiaj, czego powodem jest min. obsługa przez grę akceleracji graficznej (wtedy to był szczyt techniki).


O muzyce i dźwiękach, jakie nam towarzyszą w czasie zabawy, w sumie nie ma co pisać, gdyż są to stare, dobre, mortalowe brzmienia. Mamy więc klimatyczną, a przy tym dynamiczną muzę, którą przeplatają przerażające wrzaski, odgłosy ciosów i bojowe okrzyki. Wszystkiemu towarzyszy znany wszystkim lektor, który komentuje co efektowniejsze zagrania (głównie wykończenia).

Pora na parę słów na temat najistotniejszy, czyli samą rozgrywkę. A ta nie zmieniła się prawie wcale, to dalej stary, dobry i prosty do bólu Mortal Kombat. Jedyne co dodano to możliwość zrobienia "kroku w bok" (sprawa dosyć oczywista w mordobiciach 3D) i wyciągania w czasie walki broni. To ostatnie to fajny bajer, szkoda tylko, że broń owa bardzo łatwo wypada z łapek zawodników. Aha jest jeszcze możliwość podnoszenia z ziemi kamieni i głów (!) i rzucaniem nimi w oponenta. I to tyle nowości w kwestii samej walki. Niby bardzo mało, ale może to i lepiej, że czwarty Mortal zachował ten najbardziej charakterystyczny element swoich poprzedników.


Wiemy już, że czwarty Mortal Kombat ma nową grafikę i parę drobnych zmian w systemie walki. Ale czy tylko to? No jasne, że nie! Przecież tym co zawsze zmieniało się w kolejnych grach tej serii była ekipa wojowników. Tym razem do znanych wszystkim Liu Kanga, Jaxa, Soni, Raydena, Johnego Cage'a, Sub-Zero, Reptaila i Scorpiona dołączają: Jarek (brzmi swojsko, nie?), Kai, Quan Chi, Kai, Tanya, Reiko, Fujin i główny zły tej części, czyli Shinnok. W tym miejscu przydałoby się wspomnieć coś o fabule gry, tylko po co? Przecież i tym razem chodzi o to co zwykle, czyli wielki turniej o władzę nad światem, walkę dobra ze złem itp. "typowe" rzeczy.

No to znamy już wszystkie składowe pierwszego trójwymiarowego Mortala. Czas więc na małe podsumowanko. Jaka więc czwórka jest ogólnie? Hmm... naprawdę dobra! Na PC mamy prawdziwy deficyt bijatyk, a ta gra jest jedną z nielicznych w jakie możemy się znośnie pobawić. Rozgrywka potrafi wciągnąć (szczególnie gdy gramy przeciwko żywemu przeciwnikowi) i pozostawić po sobie przyjemne wrażenie. A na szczególnie ambitnych czekają dodatkowe smaczki, takie jak filmiki czy ukryte postacie. Szukacie fajnej, niezobowiązującej gry zręcznościowej? Sięgnijcie po czwartą część smoczej serii! Naprawdę szczerze polecam.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

mk4 to najlepsza ze wszystkich czesci. ever. koniec kropka ;) szkoda tylko ze w zwiazku z ograniczeniai sprzetu klawiatura nawala w grze dwuosobowej.

Cukiereczek pisze...

Seria MK po prostu wymiata !!! Moim zdaniem MK2 jest najbardziej kozacka =D.

pozdro 2h