niedziela, 14 grudnia 2008

Cesarstwo Rzymskie a barbarzyńcy

Zabrałem się ponownie do pracy magisterskiej. Znaczy poczytałem trochę, a za chwilę postaram się coś napisać. Z tej okazji planowałem wrzucić tekst, traktujący o bitwie, którą się zajmuję, lecz doszedłem do wniosku, że jest on w zasadzie częścią mojej magisterki, więc jej publikację (choćby fragmentaryczną) zostawię sobie jednak na okres "po obronie". Zamiast tego inny tekst historyczny- pierwotnie zamieszczony w numerze 6/2005. Ciekawostka: jest to przerobione kolokwium, które pisałem na zajęciach z historii powszechnej średniowiecza. Chyba 4 dostałem, więc tekst jest dobry... acz pozbawiony szczegółów.

Wielu ludziom upadek Cesarstwa Rzymskiego kojarzy się z najazdem barbarzyńców. Oczywiście jest to skojarzenie jak najbardziej słuszne, lecz należy pamiętać, że na upadek rzymskiego imperium złożyło się wiele różnorakich czynników (głównie gospodarczych), a kolejne najazdy ludów barbarzyńskich na terytorium cesarstwa były raczej efektem, niż przyczyną, osłabienia potężnego państwa. Po prostu Rzym był już wówczas kolosem na glinianych nogach. Należy też pamiętać, że najazdy barbarzyńskie na cesarstwo były zjawiskiem długotrwałym, trwającym ponad wiek. Z tego też względu na omówienie ich wszystkich należy poświęcić wiele miejsca i uwagi. Ja w poniższym artykule skupię się głównie na najwcześniejszym, przełomowym etapie barbarzyńskiej inwazji, gdyż to w nim najlepiej widoczna jest ówczesna słabość, niegdyś niepokonanego, Imperium Romanum.


Na wstępie trzeba zaznaczyć, że barbarzyńcy przybywali na teren cesarstwa, w mniejszych grupach, praktycznie cały czas. Wielu z nich było najemnikami w rzymskiej armii. Szczególnie jednak problem barbaryzacji armii przybrał na sile w ciągu IV w.n.e. Barbarzyńcy wówczas przekraczali Dunaj i Ren stopniowo napływając na terytorium imperium. Zmniejszająca się liczba żołnierzy, pochodzących z terenów cesarstwa, sprawiła, że do armii chętnie wcielano ludność obcą. Z czasem większość rzymskiego wojska stanowili barbarzyńcy, a wywodzący się z nich dowódcy nierzadko zdobywali w armii silną pozycję i robili błyskotliwe kariery. Jednak największy napływ ludów barbarzyńskich na teren cesarstwa nastąpił po 376 r.- była to tzw. wielka wędrówka ludów.

W drugiej połowie IV wieku susza na terenach środkowej Azji spowodowała, że zamieszkujące je koczownicze plemiona Hunów przesunęły się zachód. Dotarły nad Morze Czarne, skąd wyparły Ostrogotów, a ci z kolei wkroczyli na tereny Wizygotów. Wizygoci uciekając przed naporem Ostrogotów poprosili o możliwość schronienia się na terytorium cesarstwa. Otrzymali to pozwolenie- mogli osiedlić się w Mezji. Szybko jednak miejscowa ludność wszczęła bunty, niezadowolona z tego, że barbarzyńcy, jako "sprzymierzeńcy" mają większe prawa. W tym czasie Wizygoci zaczęli przemieszczać się w kierunku Konstantynopola. Rozumiejący zagrożenie, ale nie doceniający siły przeciwnika, rządzący wschodnią częścią cesarstwa, cesarz Walens wyruszył przeciw wizygockiej armii. Postanowił nie czekać na pomoc z zachodu i 9.VIII.378 r. stoczył pod Adrianopolem bitwę, w której jego wojska doznały druzgocącej porażki, a on sam zginął. Na zachodzie w tym czasie rządził cesarz Gracjan. Po śmierci Walensa za współcesarza dobrał on sobie Teodozjusza, dzięki to, któremu w 382 roku udało się zawrzeć pokój z Wizygotami i nakłonić ich do wycofania się z powrotem do Mezji.

Wkrótce Gracjan zmarł, a Teodozjusz objął pełnię władzy- władzy, która była tak silna, że udało mu się narzucić na cesarzy swoich dwóch młodocianych synów: Honuriusza i Arkadiusza. Kiedy w 395 roku Teodozjusz umarł, dokonał się faktyczny podział Cesarstwa Rzymskiego na Wschód i Zachód. Podział ten przebiegał mniej więcej wzdłuż linii wpływów języka łacińskiego (Zachód) i greckiego (Wschód). Władcą Wchodu został Arkadiusz, którego opiekunem mianowano Rufiusa. Natomiast władzę nad Zachodem objął Honoriusz, którego opiekunem został Stylichon (Flavius Stylicho). Rzeczywista władza nad obiema częściami cesarstwa spoczywała w rękach opiekunów, a nie małoletnich cesarzy. Szczególnie silną pozycję uzyskał Stylichon, który będąc faktycznym władcą Zachodu pragnął także rządzić Wschodem. Warto tutaj zaznaczyć, że ten utalentowany dowódca i polityk był synem Rzymianki i Wandala, a więc sam stanowił doskonały przykład tego, do jak znacznych pozycji w państwie dochodzili barbarzyńcy (tutaj akurat pół-barbarzyńca).


Na przełomie 405/406 roku cesarstwu zaczęli zagrażać barbarzyńcy pod wodzą Radagajsa, którzy przekroczyli w znacznej liczbie Dunaj i stopniowo posuwali się w głąb Półwyspu Apenińskiego. Honoriusz schronił się w Rawennie, a Stylichon w tym czasie do obrony Rzymu ściągnął z Galii tamtejsze legiony. Samą Galię zaś pozostawił pod opieką "sprzymierzeńców" frankijskich. Radagajs został odparty, ale wycofując się wprawił w ruch plemiona Wandalów, Alanów i Swebów, które przekroczyły Ren i wtargnęły do Galii. Słabo broniona Galia nie miała szans w walce z napierającymi ze Wschodu przeciwnikami, więc stacjonujące w Brytanii legiony (większość tamtejszych legionistów stanowili Germanowie) obrali jednego z dowódców, Konstantyna, cesarzem i ewakuowały wyspę, z zamiarem pomocy napadniętej Galii. W tym momencie na jej terenie rozpoczęła się wojna domowa. Stylichon był zmuszony wezwać na pomoc Wizygotów. Wówczas oskarżono go o sympatie germańskie. Nastała fala wystąpień antygermańskich, w wyniku, której zginął Stylichon (w 408 r. w Rawennie) oraz wiele niewinnych rodzin germańskich, żyjących na terytorium cesarstwa. W dalszym toku wydarzeń Germanowie zwrócili się do Alaryka, wodza Wizygotów, o pomszczenie doznanych krzywd. Alaryk najechał Półwysep Apeniński i w 410 roku zdobył Rzym, który grabiono przez trzy dni. Następnie ruszył na południe z zamiarem dotarcia do Afryki, ale burza zniszczyła jego flotę, więc musiał z powrotem ruszyć na północ. W czasie tej drogi powrotnej zmarł. Z kolei jeszcze w 409 r. Wandalowie, Alanowie i Swebowie z Galii przedostali się na Półwysep Iberyjski.

Na terytorium cesarstwa powstało wiele, praktycznie niezależnych, półpaństewek barbarzyńskich, którymi rządzili królowie (rex). Uznawali oni, co prawda zwierzchnią władzę Rzymu, ale w istocie byli to już władcy, którzy w rządach mieli pełnię swobody. Oto jak przedstawiał się stan "posiadania" barbarzyńskiego w Cesarstwie Zachodnim, w pierwszym ćwierćwieczu piątego stulecia naszej ery. Na obszarze Panonii osiedli Ostrogoci. W Galii: między dolnym Renem, Skaldą i Lasem Ardeńskim- Frankowie, między Pirenejami a Garonną- Wizygoci, nad Renem w okolicach Wormacji i Spiry- Burgundowie, w Alzacji- Alamanowie, nad kanałem La Manche- Sasi, na Półwyspie Armorykańskim- Brytowie. Z kolei na Półwyspie Iberyjskim swój stan posiadania próbowali utrwalić: Wandalowie, Alanowie i Swebowie.

W 429 roku Wandalowie wykorzystali panujące w Afryce zamieszki, przeprawili się przez cieśninę Gibraltarską i rozpoczęli podbój tego kontynentu (a konkretniej jego rzymskiej części).Aby zapobiec ich najazdowi na Sycylię i Italię, Rzym musiał zgodzić się oficjalnie uznać ten zabór Afryki. Uczynił to w 435, pod warunkiem uiszczania przez państwo Wandalów niewysokiej daniny rocznej.

W roku 451 Galia stanęła w obliczu poważnego zagrożenia ze strony Hunów. Plemię to, pod rządami swego najsłynniejszego wodza- Attyli, podjęło nową ofensywę przeciw Zachodowi. Hunowie posuwali się wzdłuż pogranicza cesarstwa, po obu stronach Dunaju. W końcu przekroczyli Ren i wtargnęli do Galii. W tym czasie na straży Galii stał Aecjusz- dowódca tamtejszych wojsk rzymskich, któremu wcześniej udało nakłonić się mieszkańców tego rejonu do uznania zwierzchności Rzymu. Wypada tutaj wspomnieć, że Aecjusz był postacią niezwykle intrygującą, wybitnym dowódcą i ostatnim prawdziwym obrońcą Cesarstwa Zachodniego. Koleje jego losów to jednak temat na całkiem inny, naprawdę obszerny artykuł. Wróćmy, więc do sprawy najazdu Hunów do Galii. Cesarzowi i Aecjuszowi udało się nakłonić króla Wizygotów Teodoryka I do zawarcia sojuszu przeciw najeźdźcom. Do decydującej bitwy doszło na Polach Katalaunijskich w czerwcu 451 roku. Siły obrońców miały przewagę, Wizygotom udało się nawet zagrozić życiu samego Atylli, jednak w bitwie poległ Teodoryk. Mimo wszystko Atylli zdołał się wycofać, gdyż Aecjusz pozwolił Wizygotom odejść. W roku następnym Hunowie próbowali jeszcze szczęścia w Italii, jednak w wyniku dywersji wojskowej Konstantynopola (wojska cesarza Marcjana zaatakowały wschodnie posiadłości Hunów), musieli się wycofać. Ponoć do wycofania się Atylli z Italii miał się przyczynić również papież Leon I, który w tym czasie, wraz z dwoma senatorami, przybył do obozu wodza Hunów. W toku tych wszystkich wydarzeń Aecjusz wyrósł z dowódcy prowincjonalnej armii na prawdziwego regenta, który opanował ciężką sytuację w Cesarstwie. Wzbudził tym jednak zawiść wpływowej kamaryli dworskiej i w wyniku uknutego spisku został zamordowany w 454 roku.

Rok później Wandalowie, dowodzeni przez Genzeryka, złupili Rzym. To właśnie od tego wydarzenia wziął swą nazwę termin wandalizm. Co ciekawe jednak Wandalowie grabili Rzym bardzo rozważnie- nie przelewali krwi mieszkańców, a rozkradali tylko najbardziej cenne przedmioty. Nie było mowy o bezsensownych zniszczeniach czy jakichkolwiek pożarach. Skąd, więc tak negatywne znaczenie terminu wandal? Zostawmy może to pytanie i wróćmy do tego, co działo się w cesarstwie.

Po śmierci Aecjusza "sprzymierzeńcy" galijscy zaczęli zrywać ostatnie więzy zależności. Wizygoci rozpoczęli podbój Akwitanii i ziem Półwyspu Iberyjskiego, zaś związek tego ostatniego i Galii uległ faktycznemu zerwaniu. Trzeba wspomnieć, że od śmierci Aecjusz (454) aż do symbolicznej daty upadku Cesarstwa Zachodniego (476) władzę w Rzymie sprawowało dziesięciu kolejnych cesarzy. Władcy ci byli jednak w istocie marionetkami w rękach dowódców rzymskiej armii. W 475, na żądanie Orestesa, naczelnego wodza, władzę oddano jego małoletniemu synowi Romulusowi. Oczywiście za syna władzę sprawował ojciec, ale jakieś pozory trzeba było zachować. Zasięg władzy, tego ostatniego cesarza Zachodu, ograniczał się praktycznie tylko do Italii i pod żadnym pozorem nie mógł się równać z tym, jaki posiadali jego wielcy poprzednicy z czasów świetności Imperium. Armia Orestesa, zakwaterowana w Ligurii, miała większe prawa niż inne wojska Rzymu. To doprowadziło do buntu, na czele, którego stanął Odoaker. Dowódca buntu przejął władzę w Rzymie już w 476 roku, zabił Orestesa, ale młodego Romulusa ocalił, pozbawiając go jednak władzy. Odoaker pragnął samodzielności, więc rozpoczął rokowania z Konstantynopolem. W 480 doszło wreszcie do porozumienia- Odoaker został namiestnikiem Italii pod zwierzchnictwem cesarza Wschodu, a insygnia cesarskie Romulusa zostały odesłane do Konstantynopola.

Już jednak w 488 cesarz Zenon, chcąc pozbyć się kłopotliwych Ostrogotów, rządzonych przez króla Todoryka Wielkiego, wysłał ich do Italii, aby tam pozbawili władzy Odoakra. W 493 wojska Tedoryka, po ciężkich walkach, pokonały Odakara i jego stronników. Tym samym zakończyła się, trwająca od 476, agonia Cesarstwa Zachodniego i rozpoczął nowy etap w dziejach Italii- państwo Ostrogotów, które sprawnie rządzone, przez Teodoryka zyskało pewną potęgę, która w niczym jednak nie mogła się równać z dawnym Rzymem.

W tymże momencie na dobre skończyła się historia Cesarstwa Rzymskiego, jako wielkiego światowego imperium. Odtąd istniało tylko Cesarstwo Wschodnie- Bizancjum, które przechowało pamięć o dawnych czasach chwały i potęgi. Pamięć ta później pobudziła do działania cesarz Justyniana, który pragnął odbudować potęgę Cesarstwa Rzymskiego. Lecz to już temat na odrębną opowieść.

Brak komentarzy: