poniedziałek, 29 grudnia 2008

Pierwsza krucjata

Dzisiaj dosyć długi tekst, więc bez zbytecznej pisaniny informuję tylko, że pochodzi on z numeru 3/2006. Smacznego.


18 listopada 1095 oficjalnie rozpoczęła się jedna z największych zbiorowych psychoz w historii ludzkości. Szaleństwo, które miało trwać przez blisko dwieście kolejnych lat.

Tego dnia, na zwołanym przez siebie do Clermont synodzie, papież Urban II wygłosił swą słynną mowę, w której padło wiele gorących słów na temat sytuacji chrześcijan w Ziemi Świętej. Wszystkich zebranych owo przemówienie tak głęboko poruszyło, że zaczęli masowo zgłaszać swój udział w wyprawie, mającej na celu wyrwanie Palestyny z rąk Turków Seldżuków. Termin wymarszu ustalono na 15 sierpnia 1096 roku. Do tego czasu duchowieństwo miało się zająć propagandą, tak wśród rycerstwa, jak i mas chłopskich. Zwłaszcza te ostatnie były podatne na agitację. Nie dziwi, więc fakt, że jeszcze przed oficjalną pierwszą krucjatą wyruszyła wyprawa ludowa. Większość jej uczestników stanowili chłopi zamieszkujący północne pogranicze Francji i Cesarstwa. Wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest fakt, że w owym czasie teren ten dotknęła klęska nieurodzaju. Na czele wyprawy stanął charyzmatyczny pustelnik- Piotr z Amiens. 1 sierpnia 1096 dwa (z pięciu) oddziały wojsk chłopskich dotarły do Konstantynopola i przeprawiły się na brzeg azjatycki. Ta nietypowa armia została kompletnie wytępiona już w pierwszej bitwie z Turkami, do jakiej doszło pod Niceą.


Później wyruszyła krucjata rycerska. Jej skład obliczano na 300 000 ludzi (należy pamiętać, że rycerzom towarzyszyła służba, a nierzadko również rodziny). Tak wielką armię jeszcze przed wymarszem postanowiono podzielić na trzy kolumny, które miały udać się do Konstantynopola różnymi drogami. Na czele Lotaryńczyków stanął książę Gotfryd z Bouillon, któremu towarzyszył młodszy brat- Baldwin. Dowodzone przez niego wojska miały ruszyć doliną Dunaju. Normanami włoskimi dowodził Boemund z Tarentu, który wraz ze swym siostrzeńcem Tankredem i podlegającym sobie wojskiem przeprawił się przez cieśninę Otranto. Hrabia Tuluzy Rajmund z Saint-Gilles wraz z legatem papieskim Ademarem z Monteil poprowadził Prowansalczyków przez północne Włochy i Dalmację. Morzem z kolei dotarli do Durazzo (wypłynąwszy z portu Barii w południowych Włoszech) mieszkańcy północnej Francji i Flandrii, na których czele stał Robert ks. Normandii, Stefan hr. Blois i Robert hr. Flandrii. Jak więc widać zarówno skład, dowództwo, jak i trasa marszu pierwszej krucjaty była bardzo urozmaicona. Warto tutaj wspomnieć, że każdym z dowódców kierowały własne ambicje i plany dotyczące Ziemi Świętej. Szczególnie zaś wybijali się na tle pozostały (tak pod względem ambicji, jak i temperamentu) Baldwin i Boemund z Tarentu.

Z końcem 1096 roku krzyżowcy zaczęli gromadzić się pod murami Konstantynopola. Ich widok przerażał cesarza Aleksego Komnenosa i jego poddanych, którzy w rycerzach zachodu dostrzegali bardziej prymitywnych barbarzyńców i potencjalne zagrożenie, niż szlachetnych obrońców przed agresją turecką. Dzięki swojemu kunsztowi dyplomatycznemu Aleksy nakłonił krzyżowców do złożenia przysięgi lennej i oddania w jego ręce wszystkich zdobytych przez nich miast, które niegdyś należały do Bizancjum. Po tym wydarzeniu wojska krzyżowców zaczęto stopniowo przewozić na drugi brzeg Bosforu. W reszcie 6 maja 1097 armia zachodu, wraz z wojskami Cesarstwa Wschodu, stanęła pod murami Nicei. Miasto zdobyto po sześciu tygodniach oblężenia. Wpuszczono jednak do niego tylko wojska Bizancjum, co stało się początkiem, narastających stopniowo, nieporozumień między Grekami a rycerstwem zachodu. Po tym zwycięstwie ruszono najkrótszą drogą przez Wyżynę Anatolijska, wprost do Wrót Cylicyjskich, w górach Taurus. W trakcie wędrówki krzyżowcy natknęli się pod Doryleum na spóźnioną odsiecz turecką dla Nicei. Bitwa jaka wówczas rozgorzała została przez Europejczyków wygrana z wielkim trudem. Kiedy wydawało się już, że Turcy odniosą spektakularne zwycięstwo, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę krzyżowców, dzięki zastosowaniu ich największego atutu, czyli szarży ciężkozbrojnej jazdy. Lekkie i zwrotne oddziały Turków zostały rozniesione na kopytach "pancernych" koni. Dalszy przemarsz przez Wyżynę Anatolijską był dla krzyżowców prawdziwą mordęgą. Klimat, brak osiedli ludzkich, kończące się zapasy, choroby- wszystko to przyczyniło się do znacznego uszczuplenia szeregów ich armii. W reszcie dotarto do zamieszkanych terenów. Po krótkim odpoczynku armia krzyżowców znów mogła sprawnie działać. Mocno przesadzone wieści o jej niezwyciężoności tylko pomagały krzyżowcom w kolejnych bitwach i podbojach. Dzięki temu m.in. odniesiono zwycięstwo pod Herakleją i opanowano ostatecznie emirat Ikonium. Po przejściu Wyżyny Antolijskiej od armii krzyżowców odłączyły się oddziały Tankreda i Baldwina, próbując podbojów na własną rękę. Główne siły krzyżowców ruszyły zaś na północ i udzieliły pomocy Ormianom, którzy walczyli z Turkami w okolicy Cezarei kapadockiej. Dzięki temu, chrześcijanom udało się oddzielić emirat Ikonium od pozostałych państw seldżuckich. W tym czasie Baldwin pośpieszył do Edessy, aby udzielić pomocy tamtejszemu ormiańskiemu władcy, Thorosowi. Podstępem i przemocą zdobył jednak jego tron i w łuku Eufratu utworzył pierwsze państewko łacińskie- hrabstwo Edessy.


20 października 1097 główna armia krzyżowców stanęła pod murami Antiochii, w Syrii. Opanowanie doskonale ufortyfikowanego miasta (10 kilometrów muru obronnego, 450 wież, garnizon liczący 16 tysięcy żołnierzy) nie było jednak zadaniem łatwym i przyniosło krzyżowcom dotkliwe straty. Włoskie i angielskie okręty dostarczyły w tym czasie krzyżowcom posiłki wojskowe i specjalistów od budowy machin oblężniczych. Boemundowi z Tarentu udało się z kolei przekupić obrońców jednej z wież i w nocy z 2 na 3 czerwca 1098 wedrzeć do miasta, otworzyć bramy i z pomocą reszty krzyżowców opanować miasto. Krótko po tym zwycięstwie pod miasto przybyła odsiecz turecka, prowadzona przez emira Mossulu, Kerboghę. Nad zamkniętymi w twierdzy krzyżowcami zawisło widmo głodu. Zjadano konie, zwierzęta juczne, korzenie, chwasty, a nawet skóry z tarcz i buty. Zapał do walki próbowano podsycić, przez głoszenie opowieści o wizjach, jakich mieli doświadczać niektórzy rycerze i kapłani. Największy spryt wykazał tutaj Rajmund z Tuluzy, który zaaranżował poszukiwania włóczni św. Maurycego, którą w końcu odnaleziono w miejscowej katedrze i od razu uznano za Znak Boży. 28 czerwca prawie cała armia krzyżowców (w mieście pozostał tylko mały oddział) wyszła na przedpola Antiochii i w bezpośredniej walce rozgromiła wojska Kerbogha. Wielką zasługę w tym zwycięstwie należy przypisać dowodzącemu obrońcami Boemundowi z Tarentu, który nie pozwolił Turkom na okrążenie swoich wojsk.

Po tym zwycięstwie nastąpił długi okres stagnacji. Dopiero w styczniu 1099, pod naciskiem drobnego rycerstwa, dowódcy wyprawy postanowili podjąć marsz na Jerozolimę. Na czele uszczuplonej, 20- tysięcznej armii, stanął Rajmund z Saint-Gilles. W czasie kiedy Krzyżowcy odnosili kolejne zwycięstwa w Syrii, Fatymidzi rządzący w tym czasie kalifatem egipskim, postanowili rewindykować Palestynę. Seldżucy byli wówczas bardzo osłabieni, więc zamiar ten udało im się wprowadzić w życie wyjątkowo łatwo. Teraz Fatymidzi widzieli w krzyżowcach swych naturalnych sojuszników w walce z Turkami. Pyszni i pewni swej siły Europejczycy odrzucili jednak propozycję sojuszu. W wyniku tego stanęli w obliczu nowego wroga- Fatymidów. Podczas marszu przez Palestynę łacinnicy (tak nazywano krzyżowców na wschodzie) nie spotkali się z poważniejszym oporem Arabów. Stało się, więc jasnym, że losy wyprawy rozstrzygną się dopiero pod murami Świętego Miasta. Do Jerozolimy dotarto 7 czerwca 1099 roku. Pierwsze szturmy zakończyły się niepowodzeniem. Wówczas znowu krzyżowcom przyszły z pomocą włoskie statki, które tym razem lądowały w Jaffie. Przywiozły one prowiant, broń i materiały niezbędne do budowy machin oblężniczych. W początkach lipca, w obozie krzyżowców pojawiły się pogłoski o nadciągającej w kierunku Jerozolimy, armii egipskiej. Uznano, że nie można już dłużej zwlekać z ostatecznym szturmem. Rozpoczął się on w nocy z 13 na 14 lipca i trwał cały kolejny dzień. W nocy zaprzestano walki, by podjąć ją na nowo rankiem 15 lipca. Koło południa tegoż dnia do miasta wdarł się Gotfryd z Bouillon wraz ze swoimi żołnierzami. Niedługo po nim to samo uczynili również inni dowódcy i ich oddziały. Opór obrońców został przełamany. Rozpoczęła się nieopisana rzeź mieszkańców miasta. Zabijano każdego, nie ważne czy na ulicy, w domu, czy w meczecie. Największej masakry dokonano w meczecie al-Aksa, gdzie zginęło prawie dziesięć tysięcy osób. W całym mieście zginęło wówczas około 40 000 ludzi, z czego większość stanowili cywile. Po zaspokojeniu żądzy mordu przystąpiono do grabieży Świętego Miasta. Sama masakra miasta rzuciła, co prawda strach na ludność Palestyny, ale przy tym nie tylko nie osłabiła jej woli oporu, lecz dodatkowo ją wzmogła.


Po tym zwycięstwie w Palestynie utworzone zostało Królestwo Jerozolimskie (na początku będące w istocie państwem kościelnym, a nie królestwem). Jego naczelnikiem obrano Gotfryda z Bouillon, który przyjął tytuł "Obrońcy Grobu Świętego". Rychła śmierć Gotfryda (18 VIII 1100) sprawiła, że rządy po nim objął Baldwin- hrabia Edessy i brat zmarłego. Władca ten nie był tak uległy wpływom dostojników kościelnych jak Gotfryd, co uwidacznia się już w samym fakcie przyjęcia przez niego tytułu królewskiego. I to właśnie on był faktycznym twórcą Królestwa Jerozolimskiego, które pod jego rządami (trwającymi 18 lat) przekształciło się w silne państwo, posiadające zwierzchnictwo nad innymi państewkami łacinników na wschodzie.

Pierwsza krucjata była w zasadzie jedyną, która odniosła faktyczny sukces. Każda kolejna wyprawa krzyżowa albo kończyła się totalną porażką, albo jej sukcesy były niewspółmierne do poniesionych trudów. Jak wytłumaczyć ewenement pierwszej krucjaty? Fanatyzmem rycerzy, przebiegłością dowódców, a może sprytnymi manipulacjami duchowieństwa? Na pewno składało się na niego wiele rozmaitych czynników, które połączone razem przyczyniły się do powstania prawdziwego ewenementu: powstania iście europejskiego państwa, w samym sercu arabskiego Bliskiego Wschodu. Państwa, które targane różnymi kolejami losu, coraz bardziej się kurczyło, aby w końcu w 1291 roku całkowicie zniknąć z map (wówczas to padła ostatnia twierdza krzyżowców w Palestynie- Akka).

Brak komentarzy: