niedziela, 28 grudnia 2008

Kid Paddle: Zabawy niegrzecznych chłopców

I znowu tekst z numeru 9/2005. Tym razem o komiksie humorystycznym. Mało czytam tego typu rzeczy, więc poniższa recenzja to swoisty rodzynek w cieście mojej komiksowej publicystyki.


Komiksów na podstawie gier komputerowych jest całkiem sporo. Podobnie gier komputerowych na podstawie komiksów. Wydawać, więc by się mogło, że gracze nie mają na co narzekać. No, ale jeśli ktoś chce na całą sytuację spojrzeć z trochę innej strony? Ma już dość czytania opowieści osadzonych w świecie samych gier, a chce poznać komiksowe spojrzenie na sam światek graczy? Tutaj radą wydaje się tylko kilka komiksów. W większości są to typowe, humorystyczne paski komiksowe, jakie znaleźć można w większości obecnych na rynku pism o grach. Polskim przykładem takiej twórczości może być Clickers z Clicka!, czy np. rozmaite komiksy, jakie zamieszczane są w Reset Forever (w tym numerze powinno być ich całkiem sporo). Jeśli jednak oczekujecie czegoś na europejską (popularne słowo) skalę to polecam lekturę przygód Kida Paddle (oczywiście z całym szacunkiem dla rodzimych twórców).

Kid Paddle to seria humorystycznych, kilku-kadrowych historii, stworzona przez francuskiego autora o pseudonimie Midam. W Polsce wyszły, do tej pory, cztery tomy przygód Kida. Niektóre z zawartych w nich opowiastek publikował też swego czasu Świat Komiksu. Ja dzisiaj przedstawię pokrótce tom pierwszy, pt.: „Zabawy niegrzecznych chłopców”. Większość zawartych tu historii to jedno-stronnicówki, jest też kilka komiksów dwustronicowych. Żadnych dłuższych opowieści tutaj nie uświadczymy. Kid Paddle to po prostu typowy przedstawiciel swojego gatunku. Prosta, karykaturalna kreska i nieskomplikowane historie, zakończone nieoczekiwaną puentą. Ot, standardzik. Czemu więc warto na Kida zwrócić uwagę? Ano temu, że nasz bohater to prawdziwy maniak gier komputerowych (konkretnie to gier video). Każda z historii z jego udziałem kręci się właśnie wokół elektronicznej rozrywki. Zazwyczaj widzimy Kida siedzącego przed telewizorem, ściskającego w dłoniach pada i niezwykle przeżywającego, rozgrywające się na ekranie, wydarzenia. Uważny czytelnik znajdzie tu pełno nawiązań do popularnych tytułów i masę sytuacji, które są żywcem wyjęte z doświadczeń typowego gracza. Oczywiście większość z nich to sytuacje całkowicie absurdalne, ale widać, że inspiracją do ich stworzenia były autentyczne, typowe zachowania przeciętnego miłośnika gier komputerowych. Ciekawe czy Midam korzystał z własnych doświadczeń, czy też po prostu bardzo uważnie kogoś podpatrywał? Gry, w jakie gra Kid to dzisiaj już przeżytek. Klasyczne dwuwymiarowe platformówki i strzelanki, w które grało się dla jak największej ilości punktów. Ech, odżywają wspomnienia. Ze szczególną nostalgią czytałem opowiastki, w których Kid ze swoim kumplem robił wypady do salonu gier. Wkurzający właściciel, kończąca się forsa na żetony i niestrudzone pobijanie kolejnych rekordów- aż się łezka w oku kręci.

Co do poziomu "fabularnego" owych historii raczej nie mam zastrzeżeń. Jedne są gorsze, inne lepsze. Każda jednak wywołuje, choć lekki uśmiech na naszej twarzy. Midamowi czasami brakuje pomysłów i częściowo powiela niektóre patenty, ale i tak jest w miarę różnorodnie. Są słabsze historie, jednak ogólnie cały tom wychodzi na plus. Nie jest to może światowa pierwsza liga komiksów humorystycznych, ale zapewniam, że nie ma co kręcić nosem. Dla maniakalnych graczy te historyjki to jeden z lepszych wyborów. Spośród prezentowanych historii kilka przypadło mi szczególnie do gustu. Pierwszą z nich był komiks, w którym Paddle próbuje grać z niemowlakiem (młodszy brat?) w mordobicie i objaśnia malcowi tajniki rozgrywki. Przypomniały mi się czasy, kiedy sam próbowałem pograć z synem kuzynki (miał wtedy z pięć lat). Dzisiaj chłopak sam ostro wymiata w takie np.: Diablo 2, ale wtedy to była droga przez mękę. Druga świetna historyjka, to ta, w której Kid trafia do kabin w sex shopie myśląc, że to nowe automaty do gry... Są jeszcze dwie opowieści, które wybijają się ponad inne, a to z względu na zastosowany w nich pomysł. W pierwszej z nich, Paddle i jego kolega wchodzą do pustego salonu gier. Cały czas dziwią się, że jest w nim tak cicho. No, ale przecież my widzimy wszędzie wokół rozmaite onomatopeje. O co chodzi? Te onomatopeje to dzieło malarza, który ozdabia salon, a nie ilustracje dźwięków otoczenia. Naprawdę fajny, oryginalny pomysł. Kolejny też opiera się na onomatopejach (tym razem autentycznych). Śledzimy typowy dzień Kida: pobudka, szkoła, no i rzecz jasna sesja w salonie gier. Wszędzie pełno dźwięków, pełno hałasów (zero słów). Ostatni obrazek przedstawia chłopaka, który już leży w łóżku i nie może zasnąć z powodu brzęczącego komara. To trzeba zobaczyć samemu, bo ciężko to opisać!

Jeśli chodzi o oprawę „Zabaw niegrzecznych chłopców” to jak już wcześniej wspomniałem: standardzik. Karykaturalna kreska, w której najważniejsi są bohaterowie i przedstawienie ich emocji. Midam sprawnie radzi sobie z ołówkiem i jeśli chodzi o taką komiksową konwencję to nie ma czego się wstydzić. Wszystko jest ładne, kolorowe, czytelne, no i przede wszystkim zabawne. Jeśli lubicie styl „Małego Sprytka”, czy „Titeufa”, to rysunek w Kidzie również się wam spodoba. Może niektórych drażnić, że kreska w grach nie różni się od tej w rzeczywistości. Ale przecież to dwuwymiarowe, kolorowe platformówki, więc o co te pretensje?

Czas na małe podsumowanko. Kid Paddle to komiks na chwilę. Żadna tam wciągająca i zapadająca w pamięć lektura. Dla graczy rzecz świetna. Można sobie czytać po jednej historyjce w trakcie ładowania kolejnych poziomów. Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej lektury to dobrze trafiliście. Może dodatkowo w postaci Kida odnajdziecie także coś z siebie i ze swojego otoczenia? Jeśli macie trochę grosza to śmiało inwestujcie, jeśli nie... to przeszukajcie sieć, bo podobnych historyjek można znaleźć w internecie bez liku. No, ale co papier, to papier. Ostateczną decyzję pozostawiam w waszych rękach.

„Kid Paddle: Zabawy niegrzecznych chłopców”
Scenariusz: Midam
Rysunki: Midam
Wydawca: Editions Dupuis (1996)
Wydawca PL: Egmont Polska (2001)
Liczba stron: 48
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolorowy

Brak komentarzy: