sobota, 20 grudnia 2008

Hiroszima 1945: Bosonogi Gen #2

Jestem świeżo po reinstalce systemu. Jakoś się udało uporać ze sterownikami i spokojnie mogę wrzucić kolejny tekst. Idąc za ciosem zapraszam do recenzji drugiego tomu "Horoszimy 1945". A już jutro obiecana premiera. Aha, tekst pochodzi z numeru 11-12/2006 (tego samego, co artykuły o "Nowej Aleksandrii" i "Stanie").

Drugi tom Hiroszimy przynosi nam to, czego mogliśmy się spodziewać po zakończeniu pierwszego. Nie oznacza to jednak, że jest on w jakikolwiek sposób przewidywalny, gdyż w trakcie lektury dalej jesteśmy zaskakiwani obrazami ludzkiego okrucieństwa i egoizmu. Nie wiem, czy w ogóle można jeszcze napisać w tym miejscu coś, co nie zostało zawarte w recenzji tomu pierwszego. Seria Nakazawy jest jednak komiksem tak niezwykłym, że każdy jej tom zasługuje na osobne omówienie. W związku z tym zapraszam do przeczytania kilkunastu zdań na temat drugiej części opowieści o małym Genie i jego najbliższych. Uprzedzam przy tym, że zdania te będą utrzymane w podobnej, co poprzednio tonacji.


"Hiroszima 1945: Bosonogi Gen" #2 zaczyna się w tym samym miejscu, w którym skończyła się jedynka. Zastajemy, więc Gena przed rumowiskiem swojego domu, pod którym uwięziony jest jego ojciec, młodszy brat i siostra. Już wiemy, że dla tej trójki nie ma żadnych nadziei na przeżycie. Mimo to cały czas łudzimy się, że zdarzy się jakiś cud, pojawi się niespodziewana pomoc i uda im się jakoś uwolnić. Tutaj jednak nie ma cudów. To nie bajka, lecz bolesna rzeczywistość. Od tej pory będziemy śledzić tylko losy Gena, jego matki oraz małej siostrzyczki, która lada moment się narodzi. A losy te będą jeszcze tragiczniejsze, niż te, których byliśmy świadkami w poprzednim tomie. Na każdym kroku będziemy spotykać martwe ciała, ludzi ze stopioną skórą, dzieci, które straciły rodziców i rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Planem tych wydarzeń będą wszechobecne zgliszcza. Co do samej fabuły nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo nie o to chodzi w niniejszym tekście. Ogólnie nadal jest ona równie przygnębiająca jak to, czego doświadczyliśmy w poprzedniej części. Można rzecz, że nawet bardziej, ale ja sam nie jestem o tym do końca przekonany. Dla wielu będzie oczywiste, że jeśli traci się rodzinę, dom, a stopniowo również wiarę w sens życia, to nic gorszego człowieka nie może już spotkać. To prawda, lecz o ile tutaj jesteśmy świadkami zbiorowej tragedii całego miasta, o tyle w poprzednim tomie mieliśmy do czynienia z tragedią rodziny Nakaoka. Dlatego zastanawiam się, czy przypadkiem tamta odosobniona tragedia nie była równie (jeśli nie bardziej) wstrząsająca niż ta, która stała się teraz udziałem całego miasta. W tomie pierwszym Gen i jego rodzina ścierali się z nietolerancją otoczenia, byli obiektem nienawiści, która posiadała swoje namacalne źródło. Wiedzieli, kto i dlaczego ich nienawidzi. Teraz zaś źródło ich cierpienia jest w pewien sposób anonimowe. Oczywiście wiadomo, że to Amerykanie za nim stoją, lecz tak jak oni nie znają swoich ofiar, tak te ofiary nie znają ich. Amerykanie to bomba, a bomba to źródło wszelkiego zła, jakiego doświadczają mieszkańcy Hiroszimy. Teraz, kiedy wszyscy w mieście cierpią, a w dodatku bezpośrednią przyczyną tego cierpienia jest to samo zdarzenie, wydaje nam się, że mamy do czynienia z czymś na kształt klęski żywiołowej. Rodzina Nakaoka nie jest już, więc jedyną, która przeżywa tragedię i chyba właśnie przez ten fakt ich losy nie są już tak bardzo wstrząsające. Nie chcę by zrozumiano mnie źle, ale po prostu zło, którego jedni ludzie doświadczają bezpośrednio z ręki drugich bardziej chwyta mnie za serce i sprawia, że budzi się we mnie jeszcze większy lęk przed ludzką nienawiścią. Czy więc drugi tom jest mniej wstrząsający od pierwszego? Nie, jest po prostu inny. Nie na tyle jednak inny, by nie stanowił płynnej kontynuacji losów małego Gena.

Właśnie, losy Gena... Chłopak naprawdę musi szybko dojrzeć i doskonale mu się to udaje. Stanowi prawdziwe oparcie dla swojej matki. Pomaga jej jak może; właściwie to opiekuje się nią w każdy możliwy sposób. Nie traci przy tym nadziei w to, że jego najbliżsi jednak przeżyli. Wpierw spotyka dziewczynę, którą myli ze swoją siostrą Eiko, później zaś chłopca, który jest łudząco podobny do małego Shinjiego. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka, przez wojnę i wybuch stracili wszystkich swoich bliskich. Ale ta dwójka to nie jedyne osoby, które poznajemy wraz z wędrującym przez miasto Genem. Wśród ofiar bomby jest żołnierz, który pomaga w zbieraniu ciał z ulicy, matka, która nie wierzy w śmierć swojego syna, mimo, że w wokół niego lata chmara much, w reszcie znany z pierwszego tomu pan Pak, którego ojciec nie doczekał pomocy medycznej, tylko dlatego, że był Koreańczykiem. Każda z tych osób jest oddzielnym przykładem zbiorowej tragedii. Każda ma do opowiedzenia własną historię i każda z tych historii równie mocno chwyta za serce. Końcówka tomu przywodzi na myśl fabułę części pierwszej. Znowu pojawia się problem ludzkiej zawiści i braku współczucia. Okazuje się bowiem, że inni Japończycy wcale nie są zbyt skorzy do pomocy ofiarom wybuchu. Wręcz przeciwnie- traktują ich jak potencjalne zagrożenie.

Jak wspomniałem na wstępie, nie bardzo wiem co mogę napisać o drugim tomie Hiroszimy, czego nie byłoby już przy okazji recenzji jedynki. O warstwie graficznej na pewno nie ma się co rozpisywać, gdyż w obu przypadkach jest ona identyczna. Dalej obserwujemy tą samą prostą, ale sugestywną kreskę, która idealnie pokazuje nam kolejne wydarzenia. Pora zatem chyba na podsumowanie. Wbrew słowom, które przeczytaliście powyżej "Hiroszima 1945: Bosonogi Gen" #2 nie różni się bardzo od części pierwszej. Jest niby inna, ale w istocie taka sama. Te różnice w przedstawieniu tragedii, to tylko moje, jak najbardziej subiektywne odczucia, które nie każdy musi podzielać. Komiks ten dalej wstrząsa z tym samym natężeniem, tylko, że troszkę inaczej. Dalej jest doskonałą opowieścią, jakiej ze świecą szukać na półce z innymi mangami. No i przede wszystkim dalej niesie ze sobą wielkie przesłanie pokoju, którego nie sposób nie zrozumieć i się z nim nie identyfikować po lekturze tego niezwykłego dzieła.

"Hiroszima 1945. Bosonogi Gen" tom 2
Scenariusz: Keiji Nakazawa
Rysunki: Keiji Nakazawa
Wydwca: Shobunsha (1972)
Wydawca PL: Waneko (2004)
Liczba stron: 260
Format: A5
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały

Brak komentarzy: