niedziela, 21 grudnia 2008

Hiroszima 1945: Bosonogi Gen #3

Pora na obiecaną premierę. Pierwotnie poniższy tekst miał się ukazać w numerze 3/2007, ale z oczywistych względów tak się nie stało. Do tej pory nie przeczytałem szóstego tomu "Hiroszimy". Obiecuję sobie, że w końcu go kupię, ale jakoś mi to nie wychodzi. Pięć tomów, które posiadam i które pochłaniałem w dość dużych odstępach czasu, to najlepsze japońska lektura z jaką miałem styczność. Ta manga i anime "Grobowiec świetlików" uświadomiły mi czym dla zwykłych Japończyków była II wojna światowa. Poza tym to pierwszorzędne manifesty pacyfizmu, wobec których nie można pozostać obojętnym.


Wiele czasu upłynęło od mojej ostatniej recenzji "Hiroszimy". Może lepiej było pisać na bieżąco, bez przestojów? Przyznam się, że chyba już zbytnio ochłonąłem. Tom trzeci (o którym będzie teraz mowa) czytałem grubo ponad pół roku temu i wiele z przemyśleń, których podczas tej lektury doświadczałem, zwyczajnie ze mnie uleciało. Teraz powoli będę się zabierał za czytanie części szóstej. Aby wszystko było jak należy wpierw muszę jednak rozprawić się z wrażeniami po tomach poprzednich. Co myślę o jedynce i dwójce już wiecie. Teraz czas na trójkę.

Tom trzeci mangi pt.: "Hiroszima 1945: Bosonogi Gen" w zasadniczym wydźwięku niczym nie różni się od swoich poprzedniczek. Dalej jesteśmy świadkami tragicznych losów Gena Nakaoki i jego najbliższych. Czas jednak nie stoi w miejscu: wybuch mamy już za sobą, kolejne tygodnie mijają, a wraz z nimi pojawiają się nowe, nieznane dotąd, konsekwencje zrzucenia bomby atomowej. Najbardziej istotą i zarazem przerażającą z tych konsekwencji jest choroba popromienna.

Tym razem wątków w komiksie jest troszkę mniej, niż poprzednim razem. Oczywiście nadal dzieje się niesłychanie dużo, a Gen na każdym kroku zdobywa nowe doświadczenia, które w znaczący sposób wpływają na jego "przyśpieszony kurs dorosłości", jednak ogólnie rzecz biorąc: w tym tomie mamy jeden, wyraźny wątek główny i kilka pobocznych (czy raczej końcowych, gdyż pojawiają się pod koniec komiksu). Ową lwią część tomu trzeciego stanowi historia Seiji'ego- utalentowanego malarza, który zapadł na chorobę popromienną. Seiji ma tak wyniszczony organizm, że odwraca się od niego jego własna rodzina, która nie potrafi udźwignąć ciężaru opieki nad ciężko chorą osobą. I tutaj mamy właśnie nowy aspekt ludzkiego okrucieństwa- okrucieństwa, którego człowiek doświadcza od swoich najbliższych. Niegdyś Seiji był ulubieńcem swojego brata i jego rodziny. Teraz jednak zachorował, a wraz z chorobą wyniszczeniu uległo nie tylko jego ciało, lecz również psychika. Stał się bardzo trudny w obejściu, wręcz nieznośny. Mimo to Gen (wraz z Ryutą) podjął się opieki nad nim. Wpierw robi to dla pieniędzy, ale z czasem zaczynamy w tym zachowaniu dostrzegać, tak typowe dla tego chłopca, poświęcenie. Seiji i Gen zaprzyjaźniają się, a relacje między nimi diametralnie się zmieniają. Z opiekuna Gen staje się uczniem malarza. Chłopiec zaczyna odkrywać w sobie pasję tworzenia i tą pasję pomaga na nowo odkryć również swojemu nauczycielowi. Wszystko zaczyna się doskonale układać, ale jak dobrze wiemy "Hiroszima 1945: Bosonogi Gen" nie ma w sobie nic z sielankowej opowiastki i dlatego też nie łudzimy się, że taki stan rzeczy potrwa wiecznie (zwłaszcza, że choroba Seiji'ego cały czas postępuje). To tyle, jeśli chodzi o nadrzędną historię pojawiającą się w tym tomie. A inne? W zasadzie to należy wspomnieć tylko o dwóch istotnych faktach. Po pierwsze: do rodziny Nakaoka przyłącza się, tak przypominający nieżyjącego Shinji'ego (młodszego brata Gena) Ryuta. Po drugie: ze wsi powraca Akira- starszy brat naszego bohatera. Pod koniec komiksu widzimy pięcioosobową rodzinę: mamę z małą Tomoko, Gena, Akirę i Ryutę. Końcowe obrazki napełniają optymizmem, ale jak już zostało wspomniane: w przypadku tej serii nie możemy się łudzić, że szczęście bohaterów trwać będzie wiecznie.

Jak widać, jednak coś mi zostało w głowie na dłużej, po lekturze trzeciego tomu "Hiroszimy". Tej mangi nie można wcale tak łatwo zapomnieć. Ja nigdy nie wątpiłem, że zostanie ona w mojej pamięci, tylko że teraz wszystkie tomy, które przeczytałem, stanowią dla mnie jedną, spójną całość i ciężko mi je rozpatrywać jako oddzielne dzieła. Jakoś jednak się udało- czego efektem niniejsza recenzja. A co mogę rzec na zakończenie? Chyba nic, co już nie zostało powiedziane lub napisane; a więc bez wysilania się na coś odkrywczego przypomnę tylko, że tom 3 mangi "Hiroszima 1945: Bosonogi Gen", podobnie jak wszystkie pozostałe, jest jednym z najwybitniejszych komiksów na świecie, a przy tym stanowi niezwykły manifest pokoju. Jeszcze raz gorąco polecam i zachęcam do lektury.

"Hiroszima 1945. Bosonogi Gen" tom 3
Scenariusz: Keiji Nakazawa
Rysunki: Keiji Nakazawa
Wydwca: Shobunsha (1972)
Wydawca PL: Waneko (2005)
Liczba stron: 264
Format: A5
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały

Brak komentarzy: